Poza zasięgiem
Gdy czytasz ten wpis prawdopodobnie biegam gdzieś po poligonie Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu i nie ma ze mną łączności. Dlatego sam wpis przygotowałem kilka dni wcześniej, tak byś miał możliwość wypełnić czymś czas w trakcie mojej nieobecności. Kontynuuję temat piwnych degustacji. Tym razem mój wybór padł na piwo z Browaru Pinta, a dokładniej na Imperial Witbier, któremu nadano nazwę Viva la wita!
Niech żyje – Viva la wita!
Trzymając w ręku butelkę od razu w oczy rzuca się charakterystyczna grafika etykiety – prosta, a jednak bardzo estetyczna. Kwiat, a na nim siedzący motyl. Dodatkowo mamy na górze, po lewej logo browaru. Oba te elementy utrzymane są w pomarańczowych tonach. Zwieńczeniem frontu jest nazwa piwa naniesiona w postaci szarych liter. Dodatkowo znajdziemy na niej “morską opowieść”, pełny skład oraz sugestię co do temperatury podania, najlepszego szkła do picia oraz z jakimi daniami najlepiej się komponuje.
W chwilę po otwarciu “atakują” nas przyjemne i słodkie aromaty. Pierwszym, który wybija się przed szereg jest kolendra i jej specyficzne nuty. Zaraz po nich pojawiają się pomarańcze, tutaj swoje zrobiły skórki odmian gorzkich i słodkich. W tle delikatnie czuć aromat chmieli, które dodano do piwa.
Na filmie wspomniałem, że Viva la wita! bardzo długo leżała nietknięta w chłodzie i ciemności, to sprawiło że cały osad opadł na dno butelki, a piwo stało się klarowne. Po przelaniu do szkła w pełni się to potwierdza. Piana raczej z drobnymi pęcherzykami, średnia do dużej w zależności od tego z jakiej wysokości będziesz je nalewać do szkła, stosunkowo nietrwała. Barwa słomkowa. Aromaty to bardzo przyjemne połączenie wspomnianej wcześniej kolendry i pomarańczy lecz nieco mocniej odczuwalne.
Przy pierwszym łyku Viva la wita! wita nas zdecydowana goryczka, jednak bardzo przyjemna i niezbyt mocno “ściągająca” język. Utrzymuje się dosyć długo i swoim charakterem bardzo przypomina goryczkę grapefruitową. Piwo jest dość słodkie, jednak niezbyt przesadnie. To tworzy zgrany duet, w którym następnie odkrywamy pomarańcze i zioła. Całość jest treściwa, ale przy tym gładka i orzeźwiająca. To sprawia, że piwo nie jest ciężkie, a jego picie nam się nie nudzi.
Czy warto?
Zdecydowanie tak! Choć piwo ma 16,5% ekstraktu i jest odfermentowane do niespełna 6% alkoholu to nie jest ono w żadnym stopniu “ciężkie”. Wręcz przeciwnie, pije się je bardzo swobodnie. Propozycja z Browaru Pinta jest niezwykle ciekawa, niby to piwo “owocowe”, z dużą porcją chmielu, a jednak lekkie i przyjemne. Jest to zdecydowanie jedno z piw, do których będę wracał w przyszłości.
Metryczka
Pojemność: 0,5 l.
Producent: Browar Pinta.
Nazwa: Viva la wita!.
Styl: Imperial Witbier.
Alkohol: 5,7 % obj.
Ekstrakt: 16,5 % wag.
IBU: 35
Skład: woda, słody Weyermann, pilzneński, pszeniczny jasny, niesłodowana pszenica, kolendra, skórki gorzkiej pomarańczy Curacao, skórki słodkiej pomarańczy, chmiele Styrian Goldings, Saaz, Citra, Palisade, drożdże S33.
Filtracja: nie
Pasteryzacja: nie
Refermentacja: nie
Więcej wpisów w kategorii +18
Więcej wpisów w kategorii Degustacja