Człowiek jak każdy inny
Podobnie jak Ty codziennie korzystam z potwora, który nazywa się Facebook. Tak samo jak Ciebie zalewa mnie fala wszelkiego rodzaju treści, które są mniej lub bardziej ważne. Czasami to podlinkowane informacje z dużych portali lub stron o bardzo wyspecjalizowanej tematyce. Z racji blogowania obserwuję także cześć osób z “branży”. Jednak większość tego co płynie na wallu to prywatne życie moich znajomych. I nie byłoby to nic dziwnego, gdyby praktycznie każdy z nich nie skarżył się na wszystko i każdego oraz nie chwalił się wszystkim i każdemu. Taki zlepek słów, który pokazuje fejsbookową rzeczywistość w ostatnim czasie.
Kasia ma nowego pluszaka w postaci kota, Piotruś dostał szczeniaczka. Ania chodzi z Kubą, Michał rzucił Dominikę. Jagoda wcina sałatkę, Adam tłustego kotleta. Hania kolejny raz robi rajd po nocnych klubach, a Filip użala się nad sobą, bo siedzi w domu. Alicja buszuje w galerii handlowej, a Kacper siedzi na kiblu. Dzięki temu w kilka minut znam całą historię dnia niemal każdego z moich znajomych. Choć nie koniecznie chciałbym poznać te szczegóły. Skoro ja to widzę, to i Twoi znajomi także wszystko o Tobie wiedzą. Chciałbym zobaczyć te zdziwione miny, gdy po fakcie umieszczenia czegoś na wallu rozpoczynają się dyskusje, które niekoniecznie muszą być dla nas przyjemne.
Jestem (prawie) taki jak Ty
Jak większość Facebook także mnie złapał w swoje macki. Rodzina i część znajomych mówi mi, że się uzależniłem Czasem wydaje mi się, że mają nawet rację. Ale czy tak jest na pewno? W końcu mam bloga, którego między innymi tu promuję, czytam innych blogerów i ich fanpage, a znajomi wbijają na moją tablicę jakby tylko z “przypadku”. Często ten złodziej czasu działa także w tle na telefonie, tablecie, nie wspominając już o jednej z kolejnych otwartych zakładek przeglądarki. Czy jestem w stanie to kontrolować? W pracy się od niego odcinam i tej zasady mocno pilnuję. Fakt mam zawsze przy sobie telefon, część pracy wykonuję na tablecie, od komputera także nie stronię.
I choć Facebook może być przydatnym narzędziem do utrzymania kontaktów nie tylko ze znajomymi, ale wręcz z całym światem. To na mojej tablicy nie zobaczysz wrzutek gdy leżę pod kołderką, opycham się kotletem, nie zobaczysz moich wygłupów, o których potem większość mówi – błędy dzieciństwa. Wręcz przeciwnie – starannie kontroluję to, co wrzucam na swoją ściankę i dbam o jakość tych materiałów. Wiem to nie jest krzykliwe, nie przynosi zbyt wiele popularności. To moja decyzja i podjęta z pełna premedytacją.
Zupełnie co innego dzieje się jednak u ponad połowy moich “wirtualnych” znajomych i nie tylko znajomych łasych na fejm. Musisz w końcu pamiętać, że widzę także to, co polajkowałeś i udostępniłeś. Kontrowersja jest na pierwszym miejscu, głupota na drugim – choć coraz częściej ulega to zamianie. Epatowanie golizną – cycki i tyłki u dziewczyn, gołe klaty u niewyrośniętych chłopaków. A ostatnio także wybebeszanie swoich wnętrzności na “żywo”. Czy myślisz, że większość osób z kręgu Twoich znajomych ma ochotę oglądać jak podniecasz się kolejnym tuszem do rzęs, pudrem czy jakimś kremem, ewentualnie byle ciuchem? Czy ma ochotę oglądać Twoją twarz gdy założysz okulary przeciwsłoneczne w ciemnym pokoju i prężysz przed kamerką swoją gołą klatę udając kozaka? Czy ma ochotę oglądać Twoje ekscesy gdy palisz fajki i upijasz się alkoholem będąc jeszcze gimnazjalistą? Odpowiedz sobie na pytanie czy chcesz żeby wszyscy o tym wiedzieli. Jeśli jednak robisz to celowo to nie płacz potem, że ktoś wykorzystał to wszystko przeciw Tobie. Pamiętaj to broń masowego rażenia, która działa z opóźnionym zapłonem – tym, co opublikowałeś z czasem prosisz się o publiczny lincz.
(Nie) jestem uzależniony!
Zaczyna się niby niewinnie. Ktoś namawia Cię, załóż konto – Facebook to takie wspaniałe miejsce. Kilka minut rejestracji, dodajesz kilka zdjęć, uzupełniasz informacje o sobie, szukasz swoich znajomych i wysyłasz im zaproszenia, do tego kilka grup. Powolutku wszystko się rozpędza – masz nad tym kontrolę. A może jednak się mylisz. Szybko się orientujesz, że zaczynasz myśleć o Facebooku nawet wtedy, gdy jesteś offline. Drażni Cię wszystko co wprowadza mur między Tobą, a “niebieskim” portalem – całym Twoim światem. Gdybyś tylko mógł to byś się stałym łączem połączył z własnym profilem.
Co takiego sprawia, że nie jesteś w stanie go odstawić choćby na chwilę. Dlaczego taki problem stanowi kliknięcie ikony „Wyloguj”? Powodów jest wiele. Dla jednych Facebook to “drugie” życie – to życie na pokaz, które kreujemy by pokazać siebie takimi, jakimi się wyobrażamy, a nie takimi jakimi jesteśmy naprawdę. Wirtualna rzeczywistość tworzy okazję by stać się kimś innym. Pozwala zrealizować najskrytsze marzenia, “statusem” możesz się dzielić do woli, nawet gdy nie ma nic wspólnego z prawdą. Dla pozostałych to możliwość podglądania innych, która niekiedy staje się obsesją śledzenia wydarzeń i ścianek naszych znajomych. Większość czasu takich osób zajmuje skroling i czytanie wszystkiego co się da. Kolejna grupa to zwolennicy wszelkich aplikacji i różnego rodzaju gier. Najbardziej uzależniają te, które zmuszają do codziennej aktywności, najlepszy przykład to choćby prowadzenie wirtualnej farmy.
Istnieje coś takiego jak FAD, czyli Facebook Addiction Disorder to precyzyjne naukowe określenie uzależnienia od Facebooka. Jest ono dość trudne do zdiagnozowania, gdyż wyznaczenie klarownej granicy między codziennym, “zwykłym”, a niekontrolowanym korzystaniem z tego serwisu, zwłaszcza przez osoby zawodowo związane z tym medium internetowym wymaga długiej obserwacji i precyzyjnych badań. Kolejny problem to fakt, że Internet jest w dzisiejszej rzeczywistości tak powszechnym narzędziem pracy oraz rozrywki, że kłopot stanowi samo stworzenie kryteriów oceny tego zjawiska.
Impuls-akcja-nagroda
Facebook jako używka działa w bardzo prosty sposób. Potrafi zastąpić wszystkie wcześniejsze nałogi: kofeinę, nikotynę, alkohol. Są tacy, którzy potrafią odstawić dosłownie wszystko – grupy produktów spożywczych, realnych znajomych, a nawet seks na plan trzeci. Wszystkim rządzi zamknięty krąg, w którym najpierw pojawia się IMPULS, to ciekawości pojawiających się na Facebooku wydarzeń i treści sprawia, że chcemy go “przewijać. Kolejny krok to AKCJA, czyli faktyczne sprawdzenie tego, co jest na naszej ściance. Całość zamyka NAGRODA, nasza ciekawość została zaspokojona, jesteśmy spełnieni. Nasz mózg koduje podświadomie ten schemat i coraz częściej wprowadza go w życie. Celem staje się NAGRODA, której już nie jesteśmy w stanie kontrolować.
Twardy reset
Cecilie Schou Andreassen z Uniwersytetu w Bergen wraz z zespołem naukowców stworzyła skalę uzależnienia od Facebooka. Przy jej powstawaniu skupiono się na sześciu typowych symptomach, które charakteryzują szeroką grupę uzależnień: fascynacja bodźcem, zmiany nastroju pod jego wpływem, wzrost tolerancji, objawy odstawienia oraz konflikt i powrót do uzależnienia. Zbadano studentów: 227 kobiet i 196 mężczyzn, najważniejsze wnioski to: kobiety uzależniają się łatwiej niż mężczyźni, osoby młode od dzieciństwa obcujące z internetem i socialmediami – łatwiej niż starsi.
Jak sprawdzić czy Facebook już Tobą na dobre zawładnął? Odpowiedz sobie szczerze na 6 pytań poniżej:
- Czy dużo czasu myślisz o Facebooku i planujesz skorzystanie z niego?
- Czy czujesz rosnącą potrzebę korzystania z Facebooka?
- Czy korzystasz z Facebooka, aby zapomnieć o problemach osobistych?
- Czy próbowałeś mniej korzystać z Facebooka, jednak ci się to nie udało?
- Czy stajesz się niespokojny lub zmartwiony, gdy nie możesz skorzystać z Facebooka?
- Czy Facebook miał negatywny wpływ na twoją pracę/naukę?
Na każde z nich możesz odpowiedzieć w skali : 1 – bardzo rzadko, 2 – rzadko, 3 – czasem, 4 – często, 5 – bardzo często. Jeśli czterokrotnie lub więcej razy zdecydowałeś się na 4 lub 5 punktów to jest to alarmujący stan, który może świadczyć o uzależnieniu.
Wyloguj się (i nie tylko)
Jeżeli nadal uważasz, że Facebook nie przejął nad Tobą kontroli to odłącz się od niego na 24 godziny. Sprawdź jak szybko będziesz chciał do niego wrócić. Jeśli masz z tym problem postaraj się skrócić czas przebywania na Tym serwisie o na przykład 50%. Z czasem zredukuj go do minimum i zrezygnuj z “pobocznych” rozrywek, które są w nim oferowane. Uprzedź znajomych, że znikasz na jakiś czas z tego miejsca, by nie zalewali Cię falą pytań: gdzie jesteś, co robisz, czemu się nie odzywasz. Bo po ponownym zalogowaniu nie będziesz się w stanie odnaleźć w tym wszystkim, co do Ciebie spłynęło.
Zawsze gdy chcesz porzucić nałóg musisz znaleźć jakiś środek zastępczy. Najlepiej gdy jest to “zdrowy” zamiennik. Przed rozmowy wirtualne postaw te realne, spotykaj się ze znajomymi, poznawaj nowe osoby, angażuj się w różne projekty. Prawdziwy świat jest o wiele atrakcyjniejszy niż ten wymyślony i wyidealizowany w niebieskich okienkach. Zrób prosty rachunek i policz ile godzin tygodniowo zajmuje Ci Facebook. Nawet jeśli go w pełni nie wyeliminujesz to, zobacz ile czasu mógłbyś poświęcić na rozmowy z przyjaciółmi, czytanie książek, dobre kino czy aktywność ruchową.
Wprowadź jasne zasady, których będziesz się trzymał. Najprostsza i najlepsza z nich to wyeliminowanie tego serwisu w pracy i w szkole. Wyznacz sobie dzienny limit czasu jaki mu poświęcisz. Dokonaj dokładnej selekcji znajomych, grup oraz fanpage, których obserwujesz, odinstaluj wszystkie aplikacje, z których nie korzystasz. Już po chwili przekonasz się jak bardzo zmienił się wygląd Twojej tablicy. Treści, docierające do Ciebie będą bardziej dopasowane i będzie ich zdecydowanie mniej.
Facebook moje (Twoje) miejsce
Facebook stanowi część mojego i Twojego życia, ale nie jest moim życiem. Lubię go, znajduję w nim dużo ciekawych informacji, to w nim reklamuję bloga, przez niego mam kontakt z Wami (czytelnikami) i moimi znajomymi. To miejsce, w którym pokazuję siebie i mój świat. To ja i nikt więcej decyduje w jakiej formie, kiedy i w jakiej ilości udostępnię coś w “niebieskim” świecie. Nikt poza mną nie musi wiedzieć jak wyglądają moje 24 godziny na dobę. Niestety i tak sobie dopowiesz resztę, bo i tak znasz mnie lepiej.
Jeśli chcesz poszerzyć wiedzę z tego tematu zajrzyj także do innego wpisu na moim blogu – FOMO – Ty też już to masz? Druga propozycja choć nie wprost odnosząca się do powyższego tematu to – Czy nasze zaufanie do technologii jest bezpieczne? Autor – Andrzej Kidaj, mówiący o sobie – zawodowy freelancer, a do tego bloger.
Więcej wpisów w kategorii Nieobiektywnie
Więcej wpisów w kategorii My way
Więcej wpisów w kategorii Personalnie
Więcej wpisów w kategorii Emocje