Uczeń pobił nauczycielkę

Uczeń pobił nauczycielkę – co ja bym zrobił (hipotetycznie) w tej sytuacji

Dwa tygodnie temu, bez większego echa

Przypomnę wszystkim, co się stało. Nieco ponad dwa tygodnie temu uczeń pobił nauczycielkę. A stało się to w Szkole Podstawowej nr 3 w Głogowie podczas lekcji kopnął nauczycielkę w nogę, uderzył ją książką, a następnie wymierzył cios dłonią w twarz. O tym wydarzeniu wspomniały wszystkie największe portale informacyjne Gazeta Wyborcza, Wirtualna Polska, Onet, Interia, Radio Zet czy też RMF 24. Informacja ta jednak popłynęła wraz z tysiącami innych, którymi codziennie jesteśmy bombardowani. Mniej lub bardziej istotnymi z punktu widzenia naszego światopoglądu, zainteresowań, czy choćby zawodu, który wykonujemy i szybko o niej zapomnieliśmy.

Praca w oświacie nigdy nie była łatwa

W sumie dlaczego taka miałaby być? To praca z drugim człowiekiem od jego najmłodszych lat, aż po studia włącznie. To praca z rodzicem, coraz częściej bardzo mocno roszczeniowym już od początku styczności swego dziecka z edukacją. To praca w określonych warunkach, co do samego miejsca, często niełatwych zwłaszcza lokalowo. A w ostatnim czasie także niezmiernie trudna kadrowo. 

Myślałem, że minęły już te czasy

Na początku 2017 roku opublikowałem na blogu następujący wpis Dzieci pasożyty, czyli jak wyhodować sobie w domu terrorystę. Tekst, na który ponownie spojrzałem po ponad 4 latach tak naprawdę raczej dość delikatnie ujął to, co chciałem przekazać o podejściu rodziców do wychowania i tego, w jaki sposób przekłada się ono na zachowanie ich dzieci. Szczególnie w szkołach, ale także w pozostałych sytuacjach, które możemy napotkać w ciągu dnia.

Niezbyt często słychać o podobnych wybrykach do tego wspomnianego w pierwszym akapicie, jednak nadal się one pojawiają. Uczniowie wielokrotnie naginają szkolne statuty, czasami nawet bardzo. Jednak do rękoczynów wobec nauczycieli dochodzi niezmiernie rzadko. Powodów tego jest wiele, choćby to, że to ostatnia granica, której złamanie wiąże się z naprawdę poważnymi konsekwencjami. Nie będę ich rozwijał, a odeślę do ciekawego i obszernego wpisu z serwisu Prawo.pl – Kara dla ucznia tak, ale zgodna z prawem. Powinien on wam nieco unaocznić to, w jaki sposób mogą się zakończyć takie zachowania.

Teoria, a praktyka

Ta pierwsza niemal zawsze brzmi pięknie, jest łatwa i przejrzysta. Do odpowiedniego, a tak naprawdę niewłaściwego i negatywnego zachowania ucznia przypisane są konkretne konsekwencje i zasady postępowania z nim. Ta druga jest o wiele bardziej skomplikowana. Jeśli jesteś nauczycielem i dotarłeś do tego miejsca to teraz zastanów się chwilę czy kiedykolwiek miałeś jakiekolwiek szkolenie czy też  trening z radzenia sobie z agresją ucznia wobec siebie lub innych uczniów? Czy ktoś pokazał ci, jak masz powstrzymać fizyczny atak na twoją osobę, zwłaszcza gdy jest się drobną kobietą? Przemyśl to wszystko, gdy kolejny raz dotrze do ciebie taki nius, o jakim wspomniałem w pierwszym akapicie tego tekstu.

Słowo od nauczycieli

W ostatnich dniach porozmawiałem chwilę z kolegami i koleżankami po fachu pracującymi w różnych szkołach. Zadałem im pytanie czy mają doświadczenia związane z agresją wobec nich, lub czy ewentualnie mieli przeszkolenie, jak reagować w takich sytuacjach. Co do ataków kończyło się zazwyczaj na pyskówkach. Nikt natomiast nie miał szkolenia z radzenia sobie w tak dynamicznych i nieprzewidywalnych sytuacjach. Kolejną ważną informacją zwrotną było stwierdzenie, że w większość przypadków poradziliby sobie z uczniami młodszych klas podstawówki. To jednak już z wyrośniętym i nadpobudliwym nastolatkiem nawet panowie mieliby problemy, a panie bałby się interweniować w obawie o własne bezpieczeństwo.

Czy można uderzyć ucznia?

To proste, a jednocześnie bardzo brutalnie postawione pytanie! Z jednej strony doskonale wiemy kim jest napastnik, z drugiej musimy w jakiś sposób go powstrzymać. Gdzie można postawić granicę nauczycielowi, który się broni lub staje w obronie innego ucznia. Czy ma wykazywać postawę typowo defensywną, co nie znaczy, że jednocześnie uległą, a tym bardziej poddańczą i tylko odpierać ataki na swoją osobę. Czy też wręcz przeciwnie, powinien być stroną aktywną i za wszelką cenę dążyć do jak najszybszego zakończenia konfrontacji z uczniem.

Choć zabrzmi to bardzo kontrowersyjnie moim zdaniem powinien dążyć do tego drugiego. Paradoksalnie im szybciej zakończymy konfrontację szczególnie tę zapoczątkowaną przez bardzo agresywnego ucznia, tym mniejsze będą jej skutki uboczne. Jednak wiąże się to ze znacznym ryzykiem dla samego nauczyciela. Zwłaszcza w kwestii społecznego odbioru takiej interwencji. W obecnych czasach informacja o takiej “akcji” w błyskawicznym tempie pojawiłaby się wszędzie – w telewizji, radiu i mediach społecznościowych. I to w tych ostatnich odbiłaby się największym echem i to negatywnym wobec ogółu nauczycieli, a nie tylko tej jednej osoby, która została zaatakowana.

Burzę gigantycznych rozmiarów rozpętaliby także rodzice ucznia, którzy staraliby się uruchomić wszystkie możliwe miejsca by bronić swojego dziecka. Od wspomnianych mediów, przez Kuratorium Oświaty, wszelkiego rodzaju urzędy, instytucje i organizacje mające na celu ochronę praw obywatelskich. To nauczyciela przedstawialiby jako negatywnego bohatera takiego zajścia. A sama dynamika i nieprzewidywalność sytuacji nakierowana zostałaby z ich strony, na to by jak najszybciej i jak najmocniej zdyskredytować samego nauczyciela.

Co ja bym zrobił (hipotetycznie) w tej sytuacji

Faktycznej i realnej próby ataku jeszcze nie podjął na mnie jeszcze żaden uczeń. I oby tego nie zrobił, bo sam nie do końca nie wiem, jak zareagowałbym w takiej sytuacji. Z jednej strony mam mocną budowę ciała, z drugiej już na wstępie uprzedzam swoich uczniów, że jestem instruktorem taekwondo oraz prowadzę zajęcia, na których nauczam samoobrony. To z automatu sprawia, że nawet cwaniacy i “królowie” podwórka spuszczają mocno z tonu i stają się o wiele spokojniejsi na moich zajęciach.

Wracając do samego ataku na moją osobę zapewne ogromne znaczenie miałby kontekst sytuacyjny całego zajścia oraz forma agresji. W przypadku nazwijmy to “delikatnej” zaczepki zapewne skończyło by się to na ostrej reakcji słownej i przekazaniu informacji do dyrektora szkoły. Następnie podejmowane byłby stosowne konsekwencje wobec ucznia. Jednak w przypadku “poważnego” ataku mogłoby się to także zakończyć równie mocną kontrą w jego kierunku. Wiadomym jest, że będąc na terenie szkoły nie stosowałbym najbrutalniejszych, typowo ulicznych technik, bo miałbym świadomość tego, w jakim miejscu się znajduję. A w samej konfrontacji dążyłbym do jak najszybszego obezwładnienia napastnika poprzez sprowadzenie go do parteru i zastosowanie odpowiednich dźwigni i chwytów.

Jednak zachowania innych nauczycieli w odpowiedzi na tak poważny atak na własną osobę mogłyby być zdecydowanie mniej kontrolowane. A wynikać mogłoby to z wspomnianego wcześniej braku doświadczeń wynikających z niedostępności lub bardzo mocno ograniczonego dostępu do odpowiednich szkoleń. Ale również i przede wszystkim z racji działającej w organizmie adrenaliny, która nazywana jest hormonem strachu, walki i ucieczki. W tak poważnej sytuacji większość osób zadziała w sposób nieświadomy i automatyczny. Każda osoba, która kiedykolwiek trenowała sporty lub sztuki walki świadoma jest jednego. By opanować pewne struktury ruchowe i schematy reagowania potrzeba czasu i niejednokrotnie monotonnego treningu. Po to, by właśnie w sytuacji problemowej zareagować precyzyjnie, szybko i co najważniejsze skutecznie.

Rzucam uczniami o podłogę i to nie jest żart

Tytuł tego akapitu jest jak najbardziej na serio. Rzucam uczniami o podłogę, sprowadzam ich do parteru, zakładam im różne dźwignie. Uczę uderzać i kopać w taki sposób i w takie miejsca ludzkiego ciała, by faktycznie bolało. Pokazuję, w jaki sposób agresję fizyczną przeciwnika wykorzystać przeciw niemu samemu. Jednak swoje zajęcia prowadzę w warunkach kontrolowanych, z zachowaniem w jak największym stopniu zasad bezpieczeństwa. Nie jest to proste, jednak podstawy samoobrony udaje się zaszczepić w uczniach. Dużą satysfakcją jest wtedy usłyszeć, że to, czego ich nauczyłem pomogło im rozstrzygnąć problemową sytuację na swoją korzyść.

Uczeń pobił nauczycielkę

Pamiętajcie szkoła to nie ulica, gdzie w ułamku sekundy musisz podjąć decyzję o walce lub uległości wobec napastnika. To wielowymiarowy świat z niemal niezliczoną liczbą zmiennych. Gdzie zawsze wszystkie reakcje nauczyciela muszą być bardzo mocno wyważone. Oby nikomu z nauczycieli takie sytuacje się już nie przytrafiły. A rodzice potrafili w odpowiedni sposób pokierować wychowaniem własnych dzieci.

Oddaję głos nauczycielom

Po publikacji tego wpisu bardzo szybko odezwał się nauczyciel, który znalazł link do tego tekstu na moim fanpage. Postanowił podesłać swoje przemyślenia w tym temacie. Cieszy mnie tak szybki odzew, zwłaszcza z branży, w której pracuję. Jego komentarz publikuję całkowicie anonimowo. Jeśli otrzymam kolejne Wasze opinie, to będę publikował je ograniczając się tylko do określenia płci, podpisujące tylko jako “nauczyciel”, “instruktor” lub “wychowawca”.

Nauczyciel

Uczniowie, często prowokują nauczycieli. Zwykle obracamy to w żart lub wyciągamy konsekwencje. Taka uczniowska prowokacja powtarzana wielokrotnie ma bardzo zły wpływ na postawę innych uczniów i nauczyciela. Nauczyciel powinien kontrolować całą klasę pod czas lekcji, ale wydarzy się sytuacja, kiedy kilkunastoletni chłopak wybuchnie agresją do filigranowej nauczycielki lub koleżanki z klasy.

Jakie konsekwencje powinien ponieść? Czy będziemy pobłażać? Czy powinniśmy potraktować to jako przestępstwo i ze wszelkimi konsekwencjami, obciążającymi również nas, nauczycieli, przekazywać organom ściągania? Nauczyciele, wychowawcy, często przejmują rolę rodzica, muszą natychmiast podjąć decyzję, jaki środek wychowawczy wykorzystać, polepszyć zachowanie podopiecznego. To wszystko robimy za uśmiech zainteresowanej młodzieży i satysfakcję, z trudnej, często niedocenianej pracy.

Instruktor i wychowawca

Takie rzeczy się dzieją wszędzie – rodzic lub dziadek tego dziecka był prawdopodobnie bity dziesiątki (jeśli nie tysiące) razy. Po prostu rodzice bagatelizują agresję, bo najzwyczajniej w świecie szkoda im czasu na douczenie się i zareagowanie. Szkoda im czasu na zadbanie o rozwój dziecka. W tym wypadku zupełnie inaczej powinno się spojrzeć na pracę nauczycieli i instruktorów, którzy stają się opiekunami dzieci, które są nieobliczalne. Z jednej strony muszą zadbać o bezpieczeństwo dziecka, a z drugiej strony muszą też pracować i zajmować się większą ilością dzieci.

Wytyczne powinny być dokładnie rozpisane – jak można się bronić przed agresywnym dzieckiem, jakich słów powinno się używać najpierw, a jakie później. Czy może być gaz pieprzowy, pałka teleskopowa lub paralizator ustawiony na odpowiednią moc? Coś takiego w klasie mogłoby pomóc. Dziecko lub parę dzieci może z całą siłą rzucić się na koleżankę z klasy, a nauczycielka nie będzie w stanie nic zrobić. Już teraz można znaleźć materiały w internecie, gdzie bójka pod szkołą wygląda jak chęć skatowania innego dziecka na śmierć.

Pracuje z dziećmi od 12 lat przynajmniej po 3-4 miesiące w roku i często mogłem obserwować dzieci przez całą dobę – nie do pomyślenia jest, jak bardzo dzieci odczuwają brak jakichkolwiek autorytetów. Większość dzieci na wyjazdach w 12-13 dni jest w stanie nauczyć się zasad i do nich zastosować. Jednak najgorzej sytuacja ma się wtedy kiedy dziecko codziennie wraca do rodziców, którzy są agresywni i nie szanują żadnych autorytetów. Dziecko się tego uczy szybciej niż czegokolwiek innego …

Nauczyciel

Panie Wojciechu, zupełnie pomija Pan cały zakres psychopatologii z którą jako nauczyciele mamy do czynienia i to nie koniecznie pracując w szkołach specjalnych. Warto w sytuacji wybuchów u ucznia zwrócić się o pomoc do PPP, a w sytuacji oporu rodziców do współpracy o wgląd w sytuację rodziny do sądu rodzinnego. Proponuję również dawać dzieciakom, po których widać że są rozchwiane emocjonalnie dać przestrzeń, chwilę wytchnienia. (Np dzieciakom ze spektrum czy z ADHD) Nie wspomina Pan również o agresji wynikającej z nadużywania władzy przez nauczycieli czy innych gier szkolnych, jak akty agresji za obmacywanie uczennic czy poniżanie na forum klasy. Wtedy kary były wymierzane poza szkołą często wobec nauczycieli wracających do domu pod wpływem alkoholu. Mamy też agresję (głupie żarty) jak dodawanie środków przeczyszczających do napojów czy substancji psychoaktywnych. Czy niszczenie rzeczy jak cięcie opon, spuszczanie powietrza, rysowanie karoserii.

Nauczyciel

Nauczyciel powinien móc (w sensie prawnym) siłą odpowiedzieć na fizyczną, bezpośrednią agresję, oczywiście w granicach rozsądku i uzasadnionej samoobrony. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś wkłada nauczycielowi na głowę kosz ze śmieciami, a on potulnie nadstawia drugi policzek.

Nauczycielka

Uczeń, który nie potrafi pohamować agresji wobec nauczyciela jest prawdopodobnie w jakimś stopniu zaburzony. Zgodzę się, że gdyby nauczyciel w sposób aktywny się bronił, rodzice zgotowaliby mu koszmar. Co ciekawe, gdyby sytuacja miała miejsce podczas terapii, dziecko byłoby np. z AS lub z ZA, rodzice prawdopodobnie nie mieliby nic przeciwko siłowym rozwiązaniom. Rozumieją, że dziecko taki komunikat zrozumie dobitnie i jest szansa, że nie powtórzy trudnego zachowania. Szkoła to miejsce, gdzie najniżej w hierarchii stoi nauczyciel.

Nauczyciel

Jako że miałem krótki epizod w służbie mundurowej i wiem jakie są po prostu zjeba… procedury postępowania w przypadku napaści fizycznej, wiem że nie ma prostego wyjaśnienia. Pierwszym krokiem powinno być wezwanie do zaniechania danej czynności itd, ale wiadomo, że gdyby uczeń zaatakował przysłowiowo trzeba przyjąć pierwszy cios, aby móc się przeciwstawić i być krytym potem. Ja, gdybym się spotkał z napaścią fizyczną pozwolił bym na atak, po czym najprościej próbowałbym obezwładnić dostępnymi środkami. Wiadomo facet inaczej, kobieta inaczej, adrenalina, strach, czas reakcji. Nie ma prostej reguły. Powinno być krótko próba napaści = moja odpowiedź nie ważne, co zrobię ważne, jak zareaguje, ważne aby skutecznie dla mnie.

Nauczycielka

Właśnie miałam taką sytuację w zeszłym tygodniu. Drugoklasista mnie podrapał, kopał w brzuch i klatkę piersiową, próbował gryźć. Bił inne dzieci. Przytrzymałam na parterze, ale to wszystko nie jest czarno-białe. Nauczyciel też boi się o swój tyłek, bo ogólnie “dziecka nie można dotknąć”.

Nauczycielka

Tak naprawdę, to w konfrontacji z uczniem w razie konieczności samoobrony i uspokojenia go jesteśmy z góry skazani na osąd i krytykę, bo to “przecież dzieci, a szkoła ma wychowywać”. Wychowywać mają rodzice i to jest główny problem. Nauczyciele mają również funkcje wychowawcza, ale nie zastąpią rodziców. A co do szkoleń, to są potrzebne. Pewny swoich umiejętności nauczyciel to spokojniejsza klasa. I nie mówię tu tylko o umiejętnościach związanych z nauczaniem przedmiotu.

Nauczyciel

Cześć, jestem nauczycielem w SP 14 lat, amatorsko trenuję na siłowni, trochę boksuje, za młodu trenowałem 2 lata karate Oyama i nigdy nie miałem przejawu agresji ucznia do mojej osoby. Mam dobry kontakt z uczniami, ale w sytuacji gdyby mnie uczeń zaatakował fizycznie, na pewno bym się nie wycofał, próbowałbym obezwładnić ucznia, sprowadzić do parteru, ale nie uderzać. Wiem, że to może nie do końca pedagogiczne, ale wolałbym zrobić to, niż stać się ofiarą i stracić swój honor, że mnie biję jakiś szczyl.

Nauczycielka

Jestem nauczycielką WF od 4 lat. Wszyscy mówią o tym, że szkoła nie przygotowuje do życia. A jak przytrafi się sytuacja bardzo życiowa, bo każdy z nas może zostać zaatakowany, to mamy zachowywać się dość nieżyciowo tylko “pedagogicznie”. W życiu codziennym jeśli zaatakuje nas ktokolwiek, jeśli tylko potrafimy, to się bronimy. Dlatego nie widzę niczego niewłaściwego w sprowadzeniu agresora do parteru, gdyby tylko zaatakował mnie w sposób fizyczny. Nawet dziecko odróżni atak od samoobrony, a z tego co wiem, przy tej konkretnej sytuacji byli inni uczniowie. To pokazuje ogromne umiejętności nauczyciela oraz uczy reakcji w takich sytuacjach.

Nauczycielka

Sytuacja z życia, nie podam miasta i szkoły. Chłopiec z podstawówki rzuca się i okłada pięściami na boisku szkolnym rówieśnika. Nauczyciel dyżurujący ocenia szybko sytuację i od razu zdejmuje i odciąga agresora. Konsekwencje… Sprawa sądowa o naruszenie nietykalności i wyrok dla nauczyciela. Sprawa sprzed kilku lat… Ale przecież to praca marzeń, świetna pensja i pół roku wakacji…

Nauczycielka

Ja zrobiłam obdukcję i zgłosiłam sprawę na policję. Uczeń lat 8, kopał koleżankę (nie pierwszy raz był agresywny). Przecież nie będę go bić, a przytrzymywany rzucał się i wierzgał. Ale niedawno gdy nauczycielka odepchnęła agresora, została skazana za naruszenie nietykalności cielesnej dziecka. Od teraz nikogo nie będę rozdzielać. Byłam już w takiej sytuacji i oberwałam od obu uczniów, obaj mojego wzrostu. Od teraz tylko krzyk. Po co się narażać na nieprzyjemności.

Rodzic

Kiedy rodzice mają wychowywać? W nocy? Moja 11 letnia córka ma po 7 lekcji, potem basen, na który trzeba dojechać, a który jest obowiązkowy. Zadania domowe – 1-2 godz dziennie, + nauka 2 godz dziennie, przygotowanie (często bezsensownych materiałów na następny dzień 1/2 godz. Czyli na sprawy szkoły i wymagań nauczycieli już jest 12 godzin z dnia dziecka zabrane. Na sen 8 godzin, czyli pozostają 4 godziny. Jeśli dziecko ma jakieś zainteresowania: sport, rysunek, śpiew czy jak w przypadku mojej córki gra na instrumencie, to jeszcze co najmniej, wraz z dojazdem 2 godz 2x w tygodniu; w przypadku szkoły muzycznej to jest 5x w tygodniu po 2 godz + dojazd 1 godz. Zostaje nam na wspólne spędzenie czasu 1 godzina dziennie. Tyle czasu spędzamy zazwyczaj przy obiedzie i kolacji razem wziętej. Tyle czasu mamy na wychowanie naszych dzieci, które WSPOMAGAĆ ma szkoła. WAPOMAGAĆ, a zabiera niestety większość czasu, które można by spędzić z dzieckiem. Pozostaje jeszcze niedziela. Ale czy w jedno popołudnie my rodzice zdołamy nadrobić czas z całego tygodnia?

Nauczycielka

Agresja fizyczna jest czymś okropnym wywołującym najtrudniejsze do przeżycia emocje: bunt, wstyd, bezradność, upokorzenie, zhańbienie, ale również chęć odwetu…. Najtrudniej jest, gdy spotyka człowieka niezasłużenie, a jak było w szkole? Tego nie wiemy… Oczywiście, nie zmienia to faktu, że dziecko nie powinno bić dorosłego, który jest w pracy i pełni obowiązki zawodowe, bo zgodnie z literą prawa nauczyciel jest ” urzędnikiem państwowym”. Stąd uważam, że kwestia powinna być podzielona na dwie prawne odpowiedzialności: odpowiedzialność za uszczerbek na zdrowiu fizycznym i psychicznym osoby pokrzywdzonej oraz odpowiedzialność za napaść na urzędnika państwowego podczas pełnienia obowiązków służbowych.

Dwojaka kara winna być konsekwentnie wyegzekwowana wraz z zadośćuczynieniem finansowym dla osoby skrzywdzonej. Odpowiedzialność ponoszą również rodzice dziecka, bo to oni kształtują osobowość swojego dziecka, chyba, że nie zajmują się dzieckiem, a więc tu jest inny problem…Często słyszymy podczas pracy z dziećmi, gdy opowiadają sobie podczas rozmów swobodnych, co mówi się u nich w domu nt. nauczycieli, szkoły, czy koleżanek i kolegów. Mam nieodparte wrażenie, że jeśli rodzice nie zasieją w sercach swoich dzieci negatywnych emocji nt. życia w ogóle, to dziecko jest szczęśliwe, ma mniej kłopotów i potrafi sobie z nimi radzić, a wniosek (po 30 latach pracy w szkole) jest taki, że z takimi dziećmi nie ma, prawie nigdy, kłopotów wychowawczych w szkole, zaś z rodzicami cudownie się współpracuje, bo są wspierający, wyrozumiali i odpowiedzialni również za dobrostan innych…

Jako społeczeństwo nie możemy dopuścić, aby dzieci biły dorosłych, aby dzieci pouczały, bo doprowadzi to do degrengolady, której następstw nigdy nie uda się odwrócić. Dziecko powinno uczyć się od dorosłych, nawet, jeśli się z tym nie zgadza, oczywiście, ma prawo do własnych refleksji, własnego systemu wartości, ale nie do weryfikowania pięścią systemu wartości osób dorosłych, bo oni też maja prawo do swoich zasad. Na początku roku szkolnego 2020/21 zostałam uderzona piłką kopniętą przez chłopca z ADHD w głowę (myślę, że przez przypadek), ale trudno powiedzieć, straciłam w jakimś stopniu słuch. Matka dziecka stwierdziła, że kłamię, dyrekcja nie zajęła stanowiska, koleżanka wyparła się poparcia faktów zaistniałych, o których sama mnie poinformowała, monitoring nie zadziałał – zostałam z tym SAMA…

Więcej wpisów w kategorii Nieobiektywnie
Więcej wpisów w kategorii Opinie