Jesienna Dycha

Jesienna Dycha, 7. Mila Pamięci Ofiar Komunizmu

Biegam, choć mało o tym pisze i mówię

Tak to ostatnio u mnie bywa, że grafik w pracy mocno napięty i brak czasu, by coś dla was napisać. Dziś zapraszam was na szybką relację z dwóch biegów, które odbyły się na terenie Lublina. Pierwszy, o którym wspomnę to Jesienna Dycha – uczestniczyłem w nim w minioną niedzielę. Drugi to natomiast 7. Mila Pamięci Ofiar Komunizmu, ten bieg miał miejsce dwie soboty temu.

Z pozytywnym nastawieniem

Jesienna dycha miała być już z założenia biegiem dla czystej przyjemności. Nie chciałem się nastawiać na jakiś ekstra wynik, celowałem nawet w okolice 55 minut na mecie. Nie miałem presji, bo już w poniedziałek o godzinie 5 rano wyruszę ze swoimi uczniami na obóz kondycyjno-szkoleniowy w Bieszczady, a dokładniej do Ustrzyk Dolnych. Dlatego zaplanowałem zaoszczędzić nieco “paliwa”, by mieć go nieco więcej do wykorzystania w trakcie wędrówek po szlakach i samych zajęć z naszymi kadetami.

Przed, w trakcie i po biegu

Początek dnia nie zapowiadał się najlepiej. Pogoda kiepska – na zmianę słabszy i mocniejszy deszcz. Zwłaszcza w samym Lublinie dość mocno dawał się we znaki w trakcie odbierania pakietu startowego. Sam start o dziwo nastąpił, kiedy to nie było opadów. Na trasie było przyjemnie chłodno, dzięki temu ciało się nie grzało i można było trzymać dobre tempo. Jednak pogoda sprawiła, że było sporo miejsc z kałużami, a w ich okolicach czasami było naprawdę ślisko i trzeba było uważać zwłaszcza na zbiegach. Co ciekawe tuż po moim przybyciu na metę ponownie solidnie się rozpadało.

Rys. www.maraton.lublin.eu

Jeśli miałbym natomiast wspomnieć nieco więcej o samej trasie. Dla mnie ta konkretna jest chyba najlepszą. Przyjemny profil, tak naprawdę trzy zaznaczone podbiegi, z których pierwszy był najmniejszy. Drugi, na ulicy Głębokiej dość długi, nieco mocniejszy dawał się uczestnikom odczuć zwłaszcza w łydkach. Trzeci już na wiadukcie przy halach targowych na 9 kilometrze, po chwili pomagał się rozpędzić przed metą w trakcie zbiegania z niego. Po za tym płasko lub bardzo długie zbiegi. Nic więcej do przyjemnego biegania nie potrzeba.

Jesienna Dycha – wyniki

Tak wyniki, bo niemal zawsze lubelskie biegi pokonuję z Przemkiem, choć on sam ma dużo lepsze tempo od mojego i na mecie zawsze czeka na mnie już po dłuższej chwili wypoczynku. Jeśli chodzi o moje dokonania to finalnie udało się trasę pokonać w 52 min i 29 sek. U Przemka 42 min 54 sek, świetny wynik biorąc pod uwagę to, że dzień wcześniej wziął udział w półmaratonie. Tak dobrze czytacie w półmaratonie, a dokładniej w X Półmaratonie Tomaszowskim, gdzie wykręcił czas na poziomie 1 h 36 min 13 sek. To pozwoliło mu uzyskać 18 miejsce w kategorii open, 3 w M30 i 2 w kategorii służb mundurowych.

Rozbiegany matematyk

Na zakończenie tej części chciałbym wspomnieć jeszcze o jednej, a właściwie dwóch sytuacjach. Chwilę przed startem zaczepił mnie pewien biegacz i życzył powodzenia. Jakie było moje zdziwienie, gdy w połowie ostatniego kilometra ten sam człowiek zaczął krzyczeć z chodnika na mnie coś w stylu (niestety dokładnie już nie pamiętam) – biegnij Bielecki, w szkole na WF-ie męczysz uczniów a tu się obijasz, ciśnij do końca. Dopiero wtedy skojarzyłem, że to Jarek prowadzący na instagramie profil Rozbiegany matematyk. Jeszcze raz dzięki za motywacyjnego kopa w końcówce. Niestety nie udało nam się cyknać wspólnej fotki, ale mam nadzieję, że uda się to nadrobić przy okazji najbliższych biegów.

7. Mila Pamięci Ofiar Komunizmu

Ten bieg to naprawdę szybka akcja, bo na dystansie przysłowiowej mili. 7 mila odbyła się w Parku Saskim w Lublinie i obejmowała jedną pętlę głównymi alejkami parku. Co to samej pętli to ma ona ewidentnie bardzo szybki charakter. Początkowy mocny podbieg przechodzi w wypłaszczenie, a następnie długi i bardzo szybki zbieg do mety. Na dystansie nieco ponad 1,4 km uzyskałem 6 min 33 sek. Było szybko i jak bardzo przyzwoicie, bo w kategorii nauczycieli zająłem 8 miejsce.

Najbliższa biegowa przyszłość

Już za miesiąc w planie miałem udział w kolejnej edycji Półmaratonu Lubelskiego. Niestety muszę go odpuścić z racji komplikacji terminów z kolejnym obozem dla moich uczniów. Na pamiątkę pozostanie mi pakiet startowy z koszulką, który zamówiłem już ponad miesiąc temu. Pozostaje nadal kontynuować wieczorne biegowe treningi realizowane samotnie i z Przemkiem, przeplatane grą ze znajomymi w siatkówkę. Jeśli uda się pilnować tego planu to forma powinna iść w górę, a waga w dół.

Więcej wpisów w kategorii Aktywnie
Więcej wpisów w kategorii Starty