O co w tym wszystkim chodzi?
Duathlon to coś, co moglibyśmy nazwać dwubojem, w tym przypadku składał się on z konkurencji biegowej i rowerowej. Zawody rozpoczął bieg na dystansie blisko 5 km, po czym wszyscy zawodnicy przesiedli się na rowery i pokonali ponad 11 km, całość wieńczył ponownie bieg, tym razem długości około 2,5 km. Zawody przeprowadzone zostały w formule cross country, czyli w bardzo urozmaiconym terenie. Zapraszam zatem na relację – przed wami 2 Lubelski Duathlon i moja relacja z udziału w nim.
Ekipa
Tym razem startowałem z Przemkiem – moim bratem ciotecznym oraz Pawłem. Wszyscy jesteśmy członkami OSP Wzgórze i jako taki mały team wystartowaliśmy w tym wyzwaniu. Zabrakło Mariusza, z którym ostatnio startowaliśmy w serii “4 dychy do maratonu”. Miał mały awers do nas, że go nie poinformowaliśmy o starcie, ale wspominaliśmy mu o nim na ostatniej “dyszcze”, jednak musiał o tym zapomnieć.
Trasa morderca
W tytule wspomniałem o trasie “mordercy” i tak było w rzeczywistości przynajmniej dla mnie. Kilkukrotnie z tyłu głowy miałem myśli by już dać sobie spokój i zejść z trasy. Jednak z drugiej strony uderzały słowa “co ja nie dam rady”! W ten sposób dotarłem do mety, mocno wyczerpany, ale dałem radę.
W porównaniu do 1. Lubelskiego Duathlonu, który był mocno urozmaicony, ale jednak dość płaski, może poza fragmentem trasy rowerowej, który zawierał solidny podjazd. To 2 Lubelski Duathlon rozpoczynał się zbiegiem wzdłuż ulicy Zana, już chwilę później masakrował nogi solidnym podbiegiem w górę stoku na Globusie, następnie długie zbieganie – mocno obciążające udarowo stopy i kolana. Kolejne około 100 m wypłaszczenia i niemal kilometr nieustannie pod górkę, z kilkudziesięciometrowym, bardzo ostrym podbiegiem kończącym pętlę.
Trasa rowerowa w znacznej mierze przebiegała równolegle do części biegowej, a właściwie część biegowa była mniejszą pętlą wyznaczoną z trasy rowerowej. Skracając już moją opowieść. Po podjeździe na szczyt stoku na rowerzystów czekał zjazd slalomem, plus dość długi zjazd po prostej. Po nawrotce ponownie do zakończenia pętli niemal nieustannie pod górę. Całość startu zwieńczał ponownie bieg, a dokładniej dwie dodatkowe pętle.
Pierwsi będą ostatni
Nie będę ukrywał, że zamknąłem stawkę uczestników tego wyzwania. Tak byłem 54 na mecie! Pewnie się teraz zdziwiliście. Tak dobrze przeczytaliście sklasyfikowanych zostało 54 zawodników w tym 4 kobiety, a jedna osoba zrezygnowała na trasie. Jak do tej pory było to dla mnie największe fizycznie wyzwanie, jakiego się podjąłem. W kość mi tak nie dał nawet Runmaggedon, w którym także miałem okazję się spróbować. Za to zawsze domykając każdą pętlę zwłaszcza biegową miałem największy doping w okolicach mety. A to z kolei dopingowało do tego by się nie poddać.
2 Lubelski Duathlon
Można pomyśleć, że ten start był porażką, bo w końcu byłem ostatni. Z drugiej traktuję to jako duży sukces, start ukończyło zaledwie 54 zawodników. Znalazłem się w wąskim gronie, ale jednak zwycięzców. Poprzednia edycja zgromadziła około 150 zawodników, obecna raptem 1/3 tego stanu. Pytanie, gdzie zaistniał problem? Czy trasa była aż tak dużym wyzwaniem, czy może za słabo promowane było to wydarzenie. Ale na to pytanie dokładniej muszą odpowiedzieć sobie już sami organizatorzy.
Więcej wpisów w kategorii Aktywnie
Więcej wpisów w kategorii Starty