Jak to jest zagrać w “dużym” filmie?
Nigdy nie myślałem o tym, że przyjdzie mi recenzować film, w którym sam zagrałem. Bitwa Warszawska 1920, bo o tym filmie mówię wrócił do mnie jak bumerang za sprawą publicznej telewizji. Dokładniej TVP2, w jednej chwili przypomina się człowiekowi dwunastodniowa przygoda na planie tej produkcji. Tak się stało, że będąc członkiem Związku Strzeleckiego Strzelec OSW zostaliśmy jako organizacja zaproszeni na plan jako grupa statystów. Ale o samych przygodach na planie napiszę w innym miejscu i czasie, wszak ma to być recenzja.
Polski „Szeregowiec Ryan”? Chyba jednak nie! Bitwa Warszawska 1920 jak na film, który powstał za blisko 30 milionów złotych zawodzi i to bardzo często. Jerzy Hoffman, reżyser klasyków takich jak Potop czy Pan Wołodyjowski niestety mimo jednych z największych funduszy przeznaczonych na realizację filmową w historii polskiego kina niestety nie osiągnął tego czego chciał lub całkowicie nie trafił w gust współczesnego widza. Która opcja jest bardziej trafna musisz ocenić sam oglądając ten film. Nie bez wpływu na całość filmu mają także zdjęcia realizowane w technologii trójwymiarowej. Czy Bitwa Warszawska 1920 to film, który po trzech latach warto zobaczyć? Przeczytaj poniższą recenzję.
Czy wybierając film oparty w ramie wydarzeń historycznych należy oczekiwać, że reżyser zrobi opowieść poświęconą tylko i wyłącznie historii? Nie możemy także wymagać od produkcji, że będzie udawała podręcznik. Film za pomocą fabuły i środków audiowizualnych winien chronić wydarzenia historyczne przed zatarciem. A film o samej historii byłby dla widza po prostu nudny.
Bitwa Warszawska 1920 – sukces czy porażka?
Wracając do samego filmu. Czego może się spodziewać widz sięgając pierwszy raz po ten tytuł? Co tu dużo mówić jest nijako. Już będąc na planie i mając możliwość rozmowy na miejscu, tak z reżyserem jak i aktorami straciłem nadzieję na dobry film wojenny. Każdy powtarzał, że to film o miłości już wtedy wiedziałem iż nie skończy się to dobrze. Reżyser stara się ukazać nam dwie historie. Pierwsza to wątek polskiego żołnierza, który zostaje posądzony o sprzyjanie rewolucji i wprowadzanie wizji komunistycznego ładu na ziemie polskie. Druga to koleje losu artystki kabaretowej, która cierpi katusze niepewności ułańskiego losu świeżo poślubionego wojskowego. Chcąc poświęcić się dla państwa i zostaje sanitariuszką.
Technologia filmu trójwymiarowego zastosowana przy produkcji Bitwy Warszawskiej 1920 uwypukla niestety płaską niczym kartka papieru grę głównych bohaterów. Natasza Urbańska może i wygląda super ale niestety gra słabo. Borys Szyc z wąsikiem bardziej przypomina szemranego cwaniaczka niż kawalerzystę kierującego się żołnierskim kodeksem. Daniel Olbrychski jako Józef Piłsudski nie prezentuje charyzmy oryginału. Co nie zmienia faktu iż wypada znacznie lepiej niż aktorzy wcielający się w Lenina i Stalina. Pozbawieni siły i autorytetu wśród podwładnych komunistyczni przywódcy nie przypominają tyranów jakimi byli.
Bitwa Warszawska 1920 mogła być opowiedziana na dwa sposoby. Pierwszy wielki film batalistyczny lub drugi pójście w kanwę sienkiewiczowskiej opowieści, której dalszym tłem byłyby wspomniane historyczne podwaliny. Wybrał opcję numer dwa zawiódł mnie, w szczególności po tym gdy miałem szansę z nim porozmawiać na planie. Zawiodłem się także na scenach batalistycznych, które przeżyłem na sobie i to bardzo dotkliwie między innymi podbitym kolbą karabinu okiem, czy obitymi żebrami po scenach walk w okopach.
Bitwa Warszawska 1920 – chcesz obejrzeć ten film, to na własną odpowiedzialność.
Więcej wpisów w kategorii Kulturalnie
Więcej wpisów w kategorii Film