Co to, po co i dlaczego?
W grudniu w mojej głowie zrodził się pomysł na podjęcie wyzwania związanego z moim ciałem. Wchodząc na wagę ukazywały się naprawdę wielkie liczby. Początki były skromne i bardzo proste, jednak co chwilę pojawiały się kolejne pomysły. Koncepcji było wiele. Związanych z samymi ćwiczeniami, które będę chciał realizować, jak co do formy treningów, jakie miałem zamiar podejmować każdego dnia. Finalnie rozkwitł w mojej głowie koncept obejmujący nie tylko styczeń #Fitchallenge2020, ale coś o wiele większego. Coś, co jeśli tylko pozwoli mi na to dostępny czas może się przerodzić w naprawdę wielki projekt.
Zasady
Moje wyzwanie obejmowało wykonanie 10 serii dwóch ćwiczeń. Mianowicie bardzo prostych jumping jacks – pajacyków i o wiele bardziej wymagających burpiees, czyli delfinków lub jeszcze inaczej nazywanych krokodylkami. Co do ilości powtórzeń i opcji samego wyzwania przeczytasz więcej we wpisie – #Fitchallenge2020 – podejmiesz ze mną to wyzwanie? Tutaj nie będę się o tym zbytnio rozpisywał, bo powstałby z tego wielki moloch. A nie o to tutaj chodzi, tylko o przedstawienie zwięzłego podsumowania.
Oczekiwania vs rzeczywistość
Nie będę was oszukiwał zawsze w takich wyzwaniach jest sporo oczekiwań. Często jednak mocno zderzają się ze ścianą rzeczywistości. Jako realista spodziewałem się zmian, ale to, co się stało naprawdę mnie bardzo zaskoczyło. Początki były nieco niemrawe, bo należało się wdrożyć w codzienny cykl treningowy. W pierwszym tygodniu musiałem się nieco zmuszać, jednak im dłużej trwało wyzwanie, tym większy głód treningu pojawiał się z kolejnymi dniami stycznia. Poniżej przeczytacie, w jaki sposób wyglądały kolejne tygodnie zmagań. Jeśli nie masz ochoty czytać, to śmiało możesz obejrzeć filmy, które publikowałem podsumowujące każdy kolejny tydzień.
Tydzień 1
Pierwszy tydzień to przede wszystkim wdrożenie się do regularnego treningu. Początki nieco z oporami, ale udało się to zrobić i z czasem każdy trening dawał coraz więcej przyjemności. Solidny ujemny bilans kaloryczny, połączony z treningiem kardio zaowocował utratą nieco ponad 2,5 kilograma masy ciała. Mam tutaj pełną świadomość, że nie była to utrata dosłownie tkanki tłuszczowej, ale w znacznej mierze nadmiaru wody utrzymywanej w organizmie.
Tydzień 2
Kolejny tydzień wyzwania był naprawdę trudny. Tylko pierwszego dnia trening mogłem wykonać w domu. Następne 4 pełne dni spędziłem we Wrocławiu uczestnicząc w IX Ogólnopolskie Forum Szkół – Edukacja Obronna Młodzieży. W tym czasie nie udało się wykonać jednego treningu, za to bardzo dużo przemieszczałem się w trakcie zwiedzania po mieście pieszo. Nie będę także ukrywał tego, że spotkałem wielu znajomych na konferencji i wyszliśmy także kilka razy na piwo. Po powrocie i stanięciu na wagę na koniec tygodnia pokazał się wynik niższy o kolejne 2 kilogramy.
Tydzień 3
W województwie lubelskim był to początek ferii zimowych. Dla mnie czas nieco większego spokoju i kolejnych pełnych treningów, z dorzuconymi do całości kilkoma prostymi ćwiczeniami siłowymi. Gospodarka wodna w moim ciele już się dość dobrze ustabilizowała. Starałem się utrzymać stały ujemny bilans kaloryczny, choć przyznam się wam, że w ogóle nie kontrolowałem go od podjęcia wyzwania. Moje założenie było bardzo proste – jeść mniej. W ten sposób w trzecim tygodniu wyzwania utrata wagi postępowała nadal i finalnie było to kolejne 1,5 kilograma mniej.
Tydzień 4
Teoretycznie był to ostatni tydzień, lecz nie do końca, bo styczeń ma 31 dni. Większość tego czasu przypadła jeszcze na ferie szkolne. Pozwoliło to spokojnie zrealizować zaplanowane treningi, choć zaczęło się tu wkradać już nieco znużenia. Oczywistym jest, że dominowały tylko 2 ćwiczenia i wraz z czasem będą one dawać odczucie monotonności. Wizyta znajomych na weekendzie, kilka nie tylko zdrowych przekąsek, ale i tych mocniej kalorycznych. Do tego solidny piwny panel degustacyjny na blisko 30 piw i 5 osób. Mimo, że to spotkanie powinno dać negatywny efekt na wadze, to dało solidny efekt resetu tego, co jest w głowie. We wtorek na wadze wielkie zaskoczenie – ubyło kolejne 1,5 kilograma.
Ostatnie 4 dni
Ostatnie dni stycznia to był dla mnie bardzo intensywny czas. To nie tylko powrót do szkoły i pracy z młodzieżą, ale także do wszystkiego z czym wiąże się ta praca. Tych kilka dni to kolejno rada klasyfikacyjna, zajęcia SKS dla uczniów i wywiadówka z rodzicami. W pracy byłem w okolicach godziny 8 rano a do domu wracałem w okolicach godziny 20, a nawet 21. To sprawiło, że treningi mogłem wykonać tak naprawdę dopiero przed snem. Kumulacja tych wszystkich czynników i nałożenie się na to solidnej porcji zmęczenia sprawiło, że waga stanęła w miejscu na poziomie 96 kilogramów.
Styczeń #Fitchallange2020
Nie chcę się już za mocno rozpisywać, bo bardzo szeroko opisałem wszystko w materiałach wideo. Podsumowując szybko całość w kilku słowach. Moja waga startowa 31 grudnia wynosiła 103,5 kilograma. Przez styczeń po podjęciu wyzwania, gdzie realizowałem treningi kardio plus kilka ćwiczeń siłowych oraz połączeniu tego z dietą i solidnym ujemnym bilansem kalorycznym udało się zmniejszyć wagę o 7,5 kilograma do poziomu 96 kilogramów. Jeśli dorzucę do tego informację, że w połowie grudnia ważyłem nieco ponad 106 kilogramów, nie objadałem się w święta i już wtedy traciłem kilogramy to w przeciągu półtorej miesiąca waga sumarycznie spadła o 10 kilogramów!
Różnica w tym, jak się obecnie czuję, a tym, co było jeszcze choćby na początku stycznia, a tym bardziej w połowie grudnia jest gigantyczna. Nie chodzi tu tylko o optykę, czego najlepszym przykładem jest dla mnie to, że spodnie dosłownie ze mnie spadają, a paski do nich zaciągam 3 oczka dalej. Codziennie stojąc przed lustrem w łazience, myjąc zęby rano i wieczorem zobaczyłem jak bardzo zmieniła się moja twarz, jeszcze niedawno niczym pyza, a obecnie dużo szczuplejsza i z mocniejszymi rysami.
To także głowa – dużo lepsze samopoczucie i odbiór samego siebie. Śmieję się teraz nieco z przekąsem, bo mam do własnej osoby wielki dystans. Nauczył mnie tego czas i lata, które mam za sobą. Zawsze miałem przysłowiowy brzuszek i akceptowałem to. W przeszłości miałem kilka podejść do zmiany swojego ciała, tych bardziej i nieco mniej udanych. Obecnie uzyskane efekty mobilizują mnie jeszcze bardziej do pracy nad sobą i zmiany własnego ciała. Mam wyznaczony długoterminowy cel do realizacji, a osiągnąć go chcę mniejszymi comiesięcznymi wyzwaniami.
Jest jedna rzecz, którą bardzo odczułem na sobie. Jest to bardzo pozytywny odbiór tego, co udało mi się osiągnąć w moim miejscu pracy oraz wśród znajomych. Szczególnie w szkole zbieram wiele pozytywnych komplementów od nauczycieli, którzy zauważyli moją zewnętrzną przemianę. 10 kilogramów mniej na wadze daje ogromną zmianę sylwetki. Cieszę się i dziękuję moim uczniom, także dostrzegli zmiany. Śledzą moje postępy w socialmediach. Chcą wiedzieć, jak udało mi się tego dokonać. Sami zadają coraz więcej pytań związanych pracą nad własnym ciałem, o zestawy ćwiczeń, o podpowiedzi związane z dietą.
Luty #Fitchallenge2020
To wszystko, co się wydarzyło w ostatnich w ostatnim czasie, zmiana we mnie. Odbiór tego, co robię sprawiło, że motywacja nie spada, a nawet rośnie w dążeniu do obranego sobie celu. Dziś 1 lutego wystartowało kolejne wyzwanie, o nim w pełni przeczytacie w jutrzejszym wpisie na blogu. Nie zdradzając zbyt wielu szczegółów – kolejne dwa ćwiczenia, tym razem już nie kardio, ale bardziej siłowe rozwiązanie.
Moje postępy będę się wam starał stale relacjonować w na moich kontach na Instagram, Facebook oraz Youtube.
Więcej wpisów w kategorii Nieobiektywnie
Więcej wpisów w kategorii My way
Więcej wpisów w kategorii Personalnie
Więcej wpisów w kategorii Motywacja
Więcej wpisów w kategorii Aktywnie
Więcej wpisów w kategorii Trening