Relacja z poślizgiem
Nareszcie mogę wam zaprezentować relację z największej piwnej imprezy w Polsce, jaką był 15 Warszawski Festiwal Piwa. Jak zawsze w przypadku tego typu imprez musi byś poślizg. Tym razem nie tak wielki, jak ostatnio, bo niewiele ponad 1,5 miesiąca po fakcie. Tak to bywa, że w mojej pracy nomen omen czas pracy bardzo często jest nielimitowany. Dodatkowo wskoczyło kilka imprez biegowych, z których o wiele łatwiej i szybciej można przygotować wpis na bloga. Jednak solidna porcja zdjęć wykonana telefonem przy stoiskach i szeroka relacja na moim instagramowym profilu – Bielecki.es pozwoliły przygotować dla was ten tekst.
Jak to jest w zwyczaju warszawska impreza rozpoczyna się od czwartku, moja wizyta na niej od piątku. Choć tym razem nie do końca było to takie pewne i oczywiste ze względu na poniedziałkową wizytę ministra Przemysława Czarnka w mojej szkole i uroczyste otwarcie strzelnicy pneumatycznej powstałej w XXVII LO w Lublinie w ramach projektu MON – Strzelnica w powiecie. Na szczęście kilka minut po godzinie 17 byłem już na stadionie Legii Warszawa i mogłem wejść na 15 Warszawski Festiwal Piwa. Pierwsze kroki wykonałem do stoiska festiwalu, by zaopatrzyć się w odpowiednie szkiełko i małą plakietkę, o której zdradzę za chwilę coś więcej.
Piwny przewodnik
By zostać piwnym przewodnikiem korciło już w minionej edycji, ale jakoś nie miałem odwagi, by to zrobić. Poszukałem informacji na stronie internetowej festiwalu i niestety nie znalazłem nic o tym, jak nim zostać. Było o ich roli, o tym jak doradzają, ale nic o tym, jak nim zostać. Postanowiłem napisać wiadomość na oficjalnego maila i otrzymałem informację, o tym, co i jak zrobić, by mieć szanse nim zostać. Dwa dni działań – kilka maili, rozmów na messengerze i tych telefonicznych. Temat udało się szybko i sprawnie załatwić, dzięki czemu 15 Warszawski Festiwal Piwa otwierał się dla mnie w nieco innym i ciekawszym wymiarze niż dotychczas.
Piątek
Browar Zakładowy
Na stadionie Legii piwną przygodę zawsze rozpoczynam od Browaru Zakładowego, w sumie zawsze są moim pierwszym przystankiem o ile pojawiają się na festiwalach, na których także goszczę. Mój wybór padł na Obiadokolację – double tea IPA, czyli podwójne herbaciane IPA. Dość wysoki ekstrakt, bo 18% i alkohol na poziomie 7,2%. W Aromacie przyjemne herbaciane aromaty z nutką cytrusów, w smaku wyraźnie zaznaczona goryczka, jednak nie przytłaczająca doznań smakowych, a alkohol dobrze ukryty. Był to dobry wybór na start.
Zatrzymałem się przy Browarze Zakładowym na dłużej. Znam doskonale ekipę i jak już zaczniemy to dyskusja zawsze się solidnie rozkręci. Na miejscu pojawiły się także w nieco okrojonym składzie Kororowe Szyszki. Obiadokolacja się skończyła, to skusiłem się na kolejne. Tym razem w szkło zawędrowało Ekspresowo – coffee IPA. Największym paradoksem tego piwa jest to, że jest ono jasne, a kawę kojarzymy przecież z ciemnymi barwami. Nieco lżejsze od poprzednika w każdym wymiarze – ekstraktu, alkoholu i goryczki. Na pierwszy plan wysuwa się kawa, następnie cytrusy, podobnie mamy w aromacie aromacie, jak i smaku. Podsumowując piwo niewątpliwie zaskakujące i to pozytywnie.
Dziki Wschód
Browar Dziki Wschód to także lubelska ekipa, którą zawsze odwiedzam w pierwszym rzucie. Po chwili rozmowy z Jarkiem skusiłem się na doskonałe Monument #1 Obsydian – coconut vanilla strawbery cheesecace imperial stout. Uwielbiam kokosa w ciężkich piwach, bardzo charakterystyczny aromat i smak w takich trunkach. Ekstrakt bardzo wysoki bo 28%, alkohol także zacny, bo 11%. Dzięki temu piwo okazało się gładkie i wyraziste, wręcz doskonałe. Kokos tutaj niewątpliwie rządzi w każdym wymiarze aromatu i smaku, dodatkowo słodycz oraz dodatek w postaci kawowo-palonych nut. Więcej naprawdę nie potrzeba pisać.
Piwoteka
Następna wizyta miała miejsce w Browarze Piwoteka, od dawna korciło mnie, by spróbować jedno z ich piw, jednak nie mogłem go nigdzie dostać. W końcu udało mi się to odwiedzając 15 Warszawski Festiwal Piwa. Chodziło mianowicie o Ucho od śledzia – foregin extra stout z dodatkiem surowych i wędzonych śledzi. Trunek łączący pozornie skrajności – piwo oraz rybę i to bardzo charakterystyczną, jaką jest śledź. Ostatecznie w szkle otrzymałem bardzo przyjemną kombinację, czekoladowych i kawowych aromatów oraz smaków, z dodatkiem lekkiej rybnej nuty. Zaskakujące, ale dobrze pasujące do siebie zestawienie.
Stara Szkoła Piwa Ziołowe
Kolejny pomysł na miejsce warte odwiedzenia podpowiedział mi Karol z Mazowieckiego Oddziału PSPD. Była to Stara Szkoła Piwa Ziołowe. Trzeba przyznać ciekawy pomysł na swoją własną małą niszę tworzyć piwa z dodatkiem ziół. Po chwili rozmowy skusiłem się na Owoc sumaka – bardzo zaskakujące, ale w przyjemny sposób. Sumak daje tu zdecydowanie wyczuwalną cierpkość, cytrynową kwaśność i słonawy finisz. W aromacie blisko mu do kwiatów hibiskusa, w barwie herbaciane. Orzeźwiający aromat i smak, który naprawdę zaskakuje to niewątpliwe atuty tego piwa.
Gastrobaki – Jadalne owady
Piwo ma tę dziwną właściwość, że pobudza apetyt. Tu ponownie zadziałał Karol i podpuścił mnie na “białko”. Jednak nie takie, jak większość z was sądzi – mięso, lecz na przysłowiowe “robaki”. Hasło, które w tamtym czasie było chyba jednym z najpopularniejszych w wyszukiwarkach internetowych. Poprosiłem o mały miks tego, co Gastrobaki mają w ofercie. Na ząb poszły kolejno mniejsze i większe kąski. Zacząłem od małych larw, przez świerszcze i szarańczę, kończąc na naprawdę dużych rozmiarów karaczanach.
Z lekkimi obawami do nich podszedłem, jednak powiem wam szczerze, że owady były naprawdę ciekawym doznaniem kulinarnym. Jednocześnie jednym z najbardziej pozytywnych w moim życiu. Tak mi posmakowały, że porcję zabrałem ze sobą i podzieliłem się nimi w pracy. Odbiór był w większości naprawdę pozytywny przez tych, którzy odważyli się ich spróbować.
Browar Kazimierz
Zawitałem także do Browaru Kazimierz. Miło było porozmawiać dłuższą chwilę z chłopakami. Zdecydowałem się na kolejne ciemne piwo, a mianowicie – Magog Imperial Stout Laphroaig Barrel Aged. Biłem już to piwo w trakcie Lubelskie Targi Piw Rzemieślniczych 2022 – powrót po przerwie, jednak w wersji leżakowanej w beczce po czerwonym winie. Mocny trunek, bo mający 10,7% alkoholu i 25 blg ekstraktu. Piwo w szkle niemal czarne, sprawiające wrażenie „oleistego”. Piana raczej niewielka i dość, szybko zanikająca. W aromacie przyjemne nuty czekoladowe i kawowe, w ustach gładkie i słodkie, z dodatkową solidną porcją wędzonki w obu wymiarach.
Browar Funky Fluid
Nie mogło mnie także zabraknąć w okolicach Funky Fluid. Nie wszystkie ich piwne pomysły do mnie pozytywnie przemawiają. Tak to niestety już jest jak z czasem lubi się konkretne style. Jednak jedno muszę im przyznać trafili i zatopili mnie serią Triple Gelato. Uwielbiam te piwa i pierwszego dnia mojej wizyty musiałem spróbować Berries & Cream Ice Cream Sour. Soczyście czerwone, mętne, wyglądające jakby dodano do niego zmiksowane owoce. W aromacie guma balonowa. Na języku niemal niewyczuwalne wysycenie gazem, ale to zapewne był także efekt mocnego schłodzenia. Gładkie w ustach, w smaku kwaśne malinowo-porzeczkowe, z waniliowym finiszem. Alkohol 10%, jednak w tak idealny sposób zamaskowany, że niemal niewyczuwalny.
Browar Maryensztadt
Jeśli ktoś poszukuje świetnych ciemnych trunków, to w ciemno na piwnych festiwalach powinien zajrzeć do Browaru Maryensztadt. Bardzo sobie cenię ich serię Barrel Aged, z której to w piwniczce mam kilka piw nawet z przed 5 lat. Tym razem skusiłem się, by sprawdzić “potwora”. Piwo, które obiecywało zawartość ponad 15% alkoholu – Coconut Ice RIS Rum Barrel Aged. To, co od razu uderza to intensywna mieszanka nut rumu pomieszanych aromatami kawowymi i palonymi. Na języku gładkie, gęste, wręcz oleiste. W smaku klasyczny doskonały RIS uwarzony w browarze ze Zwolenia, podbity smakiem rumu odzyskanego z beczki. A, by tego było mało to jeszcze kilkukrotnie zintensyfikowane w odczuciach poprzez wymrożenie. Piwo doskonałe, jednak bardzo mocne w każdym wymiarze.
Browar Warszawski
Na festiwalu pierwszy raz miałem przyjemność mieć z nimi bezpośredni kontakt. Jednak samych piw z Browaru Warszawskiego próbowałem już wcześniej. Mój wybór padł w tym miejscu na Trippel, który w porównaniu do poprzedników był zdecydowanie lżejszym trunkiem. Co nie zmienia faktu, że przy blisko 9% alkoholu można w ogóle mówić o lekkim piwie. W aromacie był on dobrze ukryty i nie przykrywał przyprawowych i owocowych nut. Przyjemne, gładkie i bardzo pijalne piwo. Pozostaje mi teraz już tylko odwiedzić ich lokal i spróbować kilku trunków w firmowym lokalu, gdy będę w stolicy.
Browar Green Head
By nieco zresetować swoje kubki smakowe zajrzałem do Browaru Green Head. Pierwszy raz oko w oko miałem z nimi styczność podczas WFP 11, kiedy to na parterze stadionu byli w strefie browarów wystawiających się pierwszy raz. Spróbowałem wtedy Space Monkey – double IPA. Tym razem było kolorowo, słodko i jednocześnie kwaśno – wybór padł na I’m Green czyli green pastry sour. Pierwsze zaskoczenie to kolor – zielony! To jedno z niewielu piw na rynku w tej barwie, wygląda niczym sok z kiwi. Aromaty słodko-kwaśne, owocowe, lekkie i przyjemne. Podobne przełożenie znajdziemy w smaku. To niewątpliwie ciekawa i jednocześnie zaskakująca piwna odskocznia na tego typu imprezach, gdzie często dominują goryczka lub “ciemne” klimaty.
Zębem po kuflu
Kolejny raz miałem także okazję spotkać się z Michałem prowadzącym na Instagramie profil Zębem po kuflu. Mieliśmy nieco czasu, by wspólnie wymienić się doświadczeniami. Porozmawiać z piwowarami, ale także spróbować nie tylko piw, ale i cydrów. W piątkowy wieczór był sam, jednak już w sobotę z małżonką Agnieszką – niestety z tego spotkania nie mam dowodów w postaci zdjęcia. Jednak musicie mi uwierzyć na słowo, że spróbowaliśmy kilku doskonałych trunków.
Browar Harpagan
Gdybym do nich nie zajrzał to popełniłbym niewybaczalne faux pas. Ekipa z Browaru Harpagan to ludzie, obok których nie da się przejść obojętnie. To czym na zawsze mnie uwiedli to niepowtarzalne, unikalne i w swoim klimacie niepodrabiane etykiety swych trunków. Pierwszego dnia skusiłem się na mała porcję powstałego w kooperacji z Wolf & Oak Final Swing – craft beer mixed with craft distillate matured in barrels. Czyli blend wódki żytniej oraz Turbobuzdygana Rozkoszy dodatkowo dwukrotnie leżakowany w beczkach po szlachetnych alkoholach. Niewątpliwie jest to mocny trunek bo finalnie ma 34% alkoholu. W aromacie wyraźnie wyczuwalna melasa, nuty karmelowe i prazonego kokosa. W smaku w pierwszym uderzeniu dominują nuty które do blendu wniósł Turbobuzdygan Rozkoszy – słodycz, czekolada i kokos, po chwili ujawniają się smaki przenoszone przez wódkę. Doskonała kombinacja do nieśpiesznej degustacji.
Browar Brokreacja
15 Warszawski Festiwal Piwa w piątkowy wieczór chciałem zakończyć z przysłowiowym przytupem. Dlatego postanowiłem zajrzeć do Browaru Brokreacja. Od dawna próbuję ich wypustów i szczególnie posmakowały mi ich mocniejsze trunki. Dlatego zdecydowałem się na piwo, które bardzo lubię, choć by je spróbować jest naprawdę niewiele okazji. Był to Potion #15 +2 do regulacji bulbulatora – Tobacco Barley Wine Bourbon BA. W szkle nieprzejrzyste, mętne, piana obecna tylko przez chwilę. W aromacie słodycz – wymieszane ze sobą suszone owoce, toffi, czekolada, nieco wanilii oraz kokosa z tytoniowym finiszem. W smaku słodko, ale bez “zamulania” plus odbicie tego, co dało się wyczuć w aromatach. Alkohol mimo nieco ponad 13% świetnie wkomponowany w całość i nie dający na języku informacji o jego tak dużej zawartości w tym piwie. Podsumowując ten wynalazek to jedno z bardziej zaskakujących piw, jakie można spróbować. Jeśli dobrze pamiętam to mam w swojej piwniczce jeszcze jedną lub dwie buteleczki tego trunku.
Sobota
Browar Zakładowy
15 Warszawski Festiwal Piwa w sobotnie popołudnie tradycyjnie rozpocząłem od wizyty a jakże w Browarze Zakładowym. czas na szybką relację, a i tak jeszcze nie wszystko zdradziłem wam z poprzedniego dnia, jednak postaram się to jeszcze nadrobić. Już dzień wcześniej miałem ochotę na to piwo, ale to dopiero kolejnego dnia skusiłem się na Potrójny wniosek urlopowy. Genialne ryżowe IPA. Bomba cytrusów w szczególności ananas oraz mango, tak w aromacie, jak i smaku, gładkie w ustach, rewelacyjne. Zapytać tylko trzeba piwowarów, dlaczego tak długo go nie było w ofercie. Choć pod koniec jeśli ktoś ma ochotę szarpnąć się na 0,5l może być nieco męczące z racji swojej nomen omen intensywności w odbiorze.
Do Zakładowego zawitałem tego dnia jeszcze raz, po kilku degustacjach w innych browarach. Jednak by nie mącić w relacji od razu wspomnę o kolejnym ich piwie. Po, jak zawsze wesołej rozmowie z Łukaszem dałem się namówić na Sokowirówkę – kwaśne Ale z nektarynkami, morelami i brzoskwiniami. Trzeba tej ekipie przyznać, że wspomnianą serią mocno trafili w me gusta. A i sentyment mam do niej z jeszcze jednego powodu. Zanim ruszył Browar Zakładowy dawniej na tej samej działce działały zakłady Predom Eda produkujące głównie skokowirówki. Jedną z takich maszyn mam u siebie rocznik 1979, co ciekawe jest starsza ode mnie. Jednak wracając do samego piwa. W barwie przypomina jasny sok pomarańczowy, piany praktyczne brak. W aromacie lekkość wspomnianych wcześniej owoców. Delikatnie szczypiące w języch swoją kwasowością, w smaku wyczuwalne owoce, lekkie i solidnie odświeżające kubki smakowe po mocniejszych trunkach.
Dziki Wschód
Kolejna wizyta także była formalnością – Browar Dziki Wschód po szybkiej wymianie zdań z Jarkiem skusiłem się na Wild wild east – pineaple tart wild ale. Fenomenalne piwo na dzikich drożdżach. Lekkie swą mocą, genialne pobudzające węch i smak. Nawet nie pytajcie mnie dlaczego, ale moje pierwsze skojarzenie z tym piwem zmierzało w stronę kiszonej kapusty – wiem ekstremalne powiązanie, ale już tak mam. Zapewniam was każde z piw z tej seri to solidna paleta zaskoczeń i to w każdym wymiarze. Dawniej nie ciągnęło mnie do takich styli, z czasem jednak przekonałem się do ich czasami wręcz ekstremalnej kwasowości.
Browar Harpagan
Trzeci wizyta to także powtórka z poprzedniego dnia. Przy punkcie Browaru Harpagan miałem okazję dłużej porozmawiać z Łukaszem nie tylko o piwach. Jednak do rzeczy – pierwszy wybór to Siewca elitaryzmu – double IPA, które powstało w kooperacji z Marią Konopnicką. Przyjemnie pomarańczowe w barwie, piana dość szybko opadająca. Po zbliżeniu nosa do szkła od razu wyczuwalne uderzenie żywicznych nut. Na języku przyjemna iglasta goryczka, alkohol mimo nieco ponad 9% dobrze zakamuflowany i nie wybijający się ponad smakowe doznania.
Drugi wybór to już kopniak w kosmos. Botanical gin – Monkey King. Średnio przepadam za tym typem alkoholu, ale to wynika z tego, że pierwszą styczność miałem raczej ze słabej jakości przedstawicielami tego trunku. Jednak to kolejny twór z tego browaru, przy którym ciało i umysł eksploduje od doznań. Niby w wyglądzie “czysta woda”, a w aromacie mega owocowe, jednak nie alkoholowe. Zawartość procentów oczywiście jest znaczna, bo wynosi 40%. Jego moc spina język, ale jest także niezwykle przyjemna w odbiorze. Kto, był na miejscu i miał okazję spróbować na pewno nie żałował tej decyzji.
Browar Moczybroda
15 Warszawski Festiwal Piwa także w sobotę zaskoczył mnie zielonym piwem, na które natknąłem się w Browarze Moczybroda. Green Haze – green pastry sour Ale, bo o nim mowa wręcz bije po oczach swą intensywną i kontrastową barwą. Zielone rządzi i to dosłownie. Nie wiem dlaczego, ale skojarzenie, które pojawiło się w moich myślach po spróbowanych jego pierwszych łykach to agrest, jaki w dzieciństwie miałem w ogrodzie. Po nieco dłuższej chwili już wiesz, że to “okolice” ananasa. Słodkie, a jednocześnie kwaśne, lekkie oraz przyjemne, wybitnie odświeżające i resetujące kubki smakowe. Doskonała propozycja jako remedium na wysokie temperatury szczególnie w najcieplejszej porze roku.
Browar Nepomucen
Nie byłbym sobą, gdybym nie zajrzał także do Browaru Nepomucen. Z ich podwórka szczególnie lubię kombinacje, które finalnie dają efekt w postaci ciemnych piw. Jednak miłośnicy jasnych styli w stałej ofercie także znajdą interesujące propozycje. Rozejrzałem się chwilę i skusiło mnie RIO 3 Wings – roasted peanuts & salt imperial pastry stout. Bardzo solidny trunek, bo zawierający 10% alkoholu osiągnięte z 30% ekstraktu. Zapowiadało się gęsto oraz lepko i tak było, choć uprzedzić trzeba, że nie muląco. Słony karmel oraz masło orzechowe w aromacie i smaku, z słonym a także kawowym finiszem. Po kilku łykach przyjemnie rozgrzewające w gardle – doskonałe w każdym wymiarze.
Browar Monsters
Z Browarem Monsters do tej pory miałem raczej dość mało styczności. Nie dlatego, że ich nie kojarzę lub tym bardziej, że ich nie lubię. Nic z tych rzeczy, po prostu nie rzucają mi się w oczy, gdy odwiedzam mój ulubiony piwny sklepik w Lublinie. Stojąc przed ich punktem zwróciłem uwagę na Brain Drain – smoked imperial stout. Niewątpliwie to mocne piwo, 12% alkoholu oraz 28% ekstraktu. Napiszę szybko i zwięźle – w aromacie, jak i smaku to wędzona szynka oraz palone kable, z delikatnie pikantnym finiszem. Dosłownie przypomniały mi się aromaty i smaki wędlin robionych przez mojego tatę.
Browar Funky Fluid
Gdy zobaczyłem etykietę z nazwą Triple Gelato Bianco Ice Cream Sour, to wiedziałem, że ponownie muszę się na dłuższą chwilę zatrzymać przy Browarze Funky Fluid. Uwielbiam te potrójne wersje za ich owocową pełnię i eksplozję aromatów oraz smaków. W wyglądzie przypomina nieco sok bananowy, mętne i dość gęste. W aromacie wyraźnie wyczuwalne banany, nieco liczi oraz pianki marshmalow. Na języku niemal niewyczuwalne wysycenie gazem, gładkie w ustach, w smaku dość kwaśne dominuje banan oraz wspomniane pianki, całość dopełnia waniliowy finisz. Alkohol 9%, jednak doskonale ukryty, że niemal niewyczuwalny.
Cydr Chyliczki
15 Warszawski Festiwal Piwa to także nieco inne trunki nomen omen niż tylko piwo. O czym przekonać się można było choćby przy Browarze Harpagan. Spacerując z Michałem (Zębem po kuflu) oraz Agnieszką zajrzeliśmy także do Cydr Chyliczki. Jako typowo dość lekki styl alkoholu lubię po niego sięgnąć w upalne letnie dni, kiedy to potrafi przyjemnie pobudzić. Tutaj jednak zdecydowałem się na najmocniejszą wersję, jaką do tej pory piłem – był to Cydr Lodowy. Mimo, że w wyglądzie bardzo przypominał typowego jabłkowego Tymbarka, to był diametralnie od niego różny. Od razu dało się wyczuć przyjemne, słodkie i intensywne nuty owoców, z których powstał. Klarowne, praktycznie całkowicie pozbawione wysycenia. Na języku ma się wrażenie, jakby próbowało się świeżo wyciśniętego soku z jabłek. Jednak doznania smakowe są wielokrotnie zintensyfikowane dzięki jego wymrożeniu, a następnie poddaniu procesowi bardzo wolnej fermentacji. Mimo zawartości 10% alkoholu był on niemal niewyczuwalny .
Ale Browar
Niemal na zakończenie imprezy zawitałem do Ale Browar – ekipy, która ma na swoim koncie wiele świetnych jasnych i ciemnych piw. W tym przypadku, a jakże mógłbym inaczej zdecydowałem się na ciemne, mocne ICE Sweet Cow witch black truffle. Już w “podstawie” Sweet Cow to bardzo przyjemny milk stout, po którego lubię sięgnąć, jeśli pojawi się w zasięgu mojego wzroku. Wersja wymrażana to zdecydowany mocarz, który już na starcie atakuje nas wysoką zawartością alkoholu, bo wynoszącą aż 16%. Jest on od początku wyczuwalny w aromacie, przez który przebijają się nuty czerwonych owoców. W szczególności wiśni, następnie ziemistość i jakby odrobina orzechowego finiszu. W ustach pełne, gęste oraz w pełni korespondujące z aromatami, odczuwalnie grzeje w przełyku. Specyficzny i jednocześnie dzięki dodatkowi czarnej trufli bardzo charakterystyczny trunek.
Browar Szał Piw
Być na na obiektach Legi Warszawa i nie zajrzeć do Browaru Szał Piw, to jak stracić szanse na spróbowanie świetnych piw. Był to mój ostatni przystanek na tym wydarzeniu. Mimo już niewielkiego wyboru na kranach, to udało mi się spróbować Bacca Grossulariae Festiva czyli sour Ale z agrestem fermentowane dzikimi drożdżami. W aromacie stajnia i końska derka, co jest dość charakterystyczne dla takich piw. W smaku bardzo solidna kwasowość, która mniej doświadczonych “testerów” niewątpliwie mocno może skręcić, do tego lekki agrestowy finisz. Takie trunki to specyficzne wynalazki, które się kocha lub nienawidzi. Jeśli zbyt wcześnie zetkniesz się z nimi na swej przygodzie z kraftem, to szybko może się okazać, że trafisz do tej drugiej grupy.
15 Warszawski Festiwal Piwa
Dwukrotnie odwiedzając 15 Warszawski Festiwal Piwa zajrzałem do wielu browarów, w tym do kilku z nich dwukrotnie. Spróbowałem około 25 piw (i nie tylko ich) od bardzo lekkich, po te naprawdę ciężkie woltażem, od jasnych do ciemnych niczym smoła. Od tych o delikatnych aromatach, po te, które aż świdrują głęboko w nosie. Od tych łagodnych, aż po te dosłownie palące kubki smakowe. W czasie festiwalu spotkało mnie wiele miłych, drobnych rzeczy – zwłaszcza ze strony piwowarów. Kilkanaście długich rozmów nie tylko o piwach. A całą sprawę ułatwiała plakietka piwnego przewodnika oraz bluza z nazwą bloga, które miałem na sobie w piątek i sobotę. Jak to się mawia – dosłownie robiły „robotę”, od razu było wiadomo, że mam nieco więcej pojęcia w temacie piw rzemieślniczych niż statystyczny gość tego festiwalu.
Spoglądając już ze znacznej czasowo perspektywy na 15 Warszawski Festiwal Piwa widać było, że była to bardzo mocno wyczekiwana impreza. Tłumy przewijających się gości, bardzo duża grupa browarów i jeszcze większa liczba piw, które ze sobą zabrali. Dzięki temu każdy, kto pojawił się na stadionie Legii – o ile był nowicjuszem, to mógł zagłębić się nieco w świat piw rzemieślniczych. A jeśli miał kłopoty w odnalezieniu się, to szybko otrzymywał pomoc od piwowarów lub zaznajomionych z tematem gości festiwalu. Ci, którzy już tę materię znali, mogli rzucić się niemal na ocean piw, które można było spróbować. Przekrój dostępnych trunków niewątpliwie pozwalał na zaspokojenie nawet najbardziej wymagających nosów oraz podniebień.
Lista piw
Na koniec małe podsumowanie, co do piw, w które się zaopatrzyłem odwiedzając 15 Warszawski Festiwal Piwa. Moje wybory padały głównie na piwa ciemne i mocne, często także leżakowane w beczkach po mocnych alkoholach. Zdecydowaną większość z nich z powodzeniem mogę odstawić do piwnicy na tak zwany leżak nawet na kilka lat. Tylko kiedy ja je wszystkie spróbuję, skoro już teraz na półkach w piwniczce stoi kilkaset butelek ciemnych i mocnych piw.
Browar | Piwo | Styl |
Alebrowar | Naked Mummy | ice pumpkin ale |
The Pastry Master | ice cheesecace pastry sour elderberry & bird cherry | |
Brokreacja | Candy Crone | imperial pastry sour Bourbon BA |
Potion #24 | peony jasmine marple imperial brown ale Haven Hill BA | |
Cydr Chyliczki | Cydr Lodowy 2018 | cydr |
Funky Fluid | 4th Anniversary | coconut & peanut butter imperial stout Bourbon BA (4 różne beczki) |
Royal Cookie | pecan pie imperial stout | |
Triple Gelato Bianco | ice cream sour | |
Triple Gelato Berries & Cream | ice cream sour | |
Green Head | Sweet Venom | chocolate, vanilla & tonka pastry sour |
Harpagan | Barotrauma z tytoniem | tobacco barley wine Woodford Reserve BA |
Hopito | Evil Boy | sour Ale raspberry, strafberry passion fruit |
Kazimierz | Magog | imperial stout Laphroaig BA |
Magog | imperial stout rum BA | |
Maryensztadt | Coconut Ice RIS | ice coconut RIS rum BA |
Moczybroda | Green Haze | green pastry sour |
Monsters | Black & Roses | imperial stout roses petals, cocoa nibs, coffee |
Nepomucen | Fruitland | banana, strawberry, raspberry imperial pastry sour |
RIO1 Rumble | coconut & cinnamon imperial pastry stout | |
Piwoteka | Ucho od śledzia | foregin extra stout |
Rock Browar Jarocin |
Popart #8 | quadrupel |
Stara Szkoła Piwa Ziołowe | Werbena z trawą cytrynową | pale ale |
Stu Mostów &Puhaste | 8th Anniversary Coffee, Vanilla | imperial brown ale Bourbon BA |
Szał Piw | Bana Extreme | ice RIS red wine BA |
Exp Cranberry RIS Bourbon BA | RIS BA | |
Kejter z wuchtą chmielu | american amber ale | |
Tarnobrzeg | Superstar | west coast ipa |
Superstar vol.2 Australian Hops Edition | west coast ipa | |
Warszawski & Wolf Oak | Trippel | trippel BA |
PS To była już moja piąta wizyta na tym festiwalu, a czwarta zrelacjonowana na blogu. O pierwszej relacji, a o ostatniej przed pandemią możesz przeczytać we wpisie – Warszawski Festiwal Piwa – warto tam być. Duga relacja miała miejsce nieco ponad rok temu i można o niej przeczytać we wpisie – 12 Warszawski Festiwal Piwa – wracam do piwnego świata. Z trzecią możesz zapoznać się we wpisie – 13 Warszawski Festiwal Piwa – relacja z „poślizgiem”.
Więcej wpisów w kategorii +18
Więcej wpisów w kategorii Piwolucja
Więcej wpisów w kategorii Nieobiektywnie
Więcej wpisów w kategorii My way