A ten znowu o Covid-19
W mijającym tygodniu Ministerstwo Edukacji i Nauki oraz Ministerstwo Zdrowia ogłosiły powrót klas I-III do szkół. Oczywiście klas szkół podstawowych, bo o pozostałych szkołach i klasach raczej jeszcze na długo można zapomnieć. Nie chcę być złym prorokiem, ale na to się zapowiada. A będzie tak na 99,99%, nie na 100%, bo chcę wierzyć, że jest cień szansy na powodzenie tej operacji na żywym organizmie.
Staram się zrozumieć
Jednak ciężko mi to przychodzi. To, co teraz się serwuje systemowi oświaty to wielki eksperyment na chorym ciele, jakim jest społeczeństwo. Tak to ciało jest chore, bo nie radzimy sobie jako całe społeczeństwo z pandemią. Nie chodzi tu tylko o samą górę, która zarządza tym krajem, ale także zwykłego statystycznego obywatela. Poniżej postaram się wam wyjaśnić z mojej perspektywy dlaczego ten zabieg ma wątpliwe szanse powodzenia. A nawet może skończyć się jeszcze większymi kłopotami.
Słowa ministrów
By zacząć na dobre i wyłożyć to, co chciałbym wam przekazać muszę zacytować słowa do których chciałbym się odnieść. Znaleźć je można na profilu Nie dla chaosu w szkole.
Kancelaria Premiera, konferencja prasowa z udziałem ministrów.
Min. Niedzielski: “Świat jest w złej sytuacji, ale my mamy stabilną sytuację w kraju. Sygnały są zróżnicowane. Ważąc za i przeciw podjęto decyzję o powrocie do szkół dzieci z klas I-III od 18 stycznia, przy utrzymaniu innych obostrzeń.
“Min. Czarnek:”Wiem, że jesteśmy gotowi najbardziej, jak to jest możliwe. Bezpieczeństwo będzie na bardzo wysokim poziomie.
“Odpowiedzi na pytania dziennikarzy:
1. Klasy I-III będą się, w miarę możliwości, uczyć w różnych częściach szkoły, na różnych piętrach. Lekcje będą się zaczynać o rożnych porach. Rodzice przywożący dzieci i sami uczniowie – bez żadnych objawów ze strony dróg oddechowych.
2. Starsi uczniowie – wrócą najszybciej jak to będzie możliwe. Na dziś dozwolone są stacjonarne konsultacje w grupach do 5 osób dla klas VIII i maturalnych.
3. Czy nauczyciele z klas I-III będą mogli być wcześniej zaszczepieni? Nie, bo w I kwartale jest zakontraktowanych ok. 3 mln dawek – to starczy dla medyków (i zawodów okołomedycznych) i najstarszych seniorów – powyżej 80 lat.
Akcja chaos
Wsłuchując się w to, co od wielu miesięcy mówią eksperci – zwłaszcza znający się w tematyce epidemiologii w obecnej chwili mamy chaos. Tak w sferze informacyjnej, jak i praktycznego działania, czy może lepiej powiedzieć (napisać) w sferze kontrdziałania wobec wszystkiego, co jest związane z Covid-19. Co nieco już ujawniłem o tym, co o tym myślę we wpisie – Zaszczepieni celebryci – w dupie mam, co o nich myślisz!!! Jednak kilka słów muszę dodać do tego już bezpośrednio z perspektywy nauczyciela.
Podział na grupy
Nie jestem przeciwnikiem podziału na grupy osób, które są mają być zaszczepione w obecnej sytuacji jest to wręcz wskazane. Jednakże nie da się tu nie zauważyć pewnych preferencji. Z oczywistych względów cała służba zdrowia powinna być zaszczepiona w pierwszym rzucie, bo to ona jest na pierwszej linii walki z wirusem. W drugim rzucie powinni być wszyscy chętni, bez względu na wiek. Jednak to nierealne z racji ilości dostępnych szczepionek.
Zaszczepieni (nie tylko) celebryci
Nad tą sytuacją nie będę się zbytnio rozwodził, bo tak jak wspomniałem w przytoczonym już wyżej wpisie było to niestosowne i moralnie naganne – mimo, że działali w dobrej wierze. Z czasem okazało się, że nie tylko o celebrytów chodziło. W międzyczasie ujawniono jeszcze kilka takich niformacji, że cała akcja, która rozkręciła się wokół WUM wcale nie jest taka oczywista, jak mogłoby się to na początku wydawać.
Szczepienia, a szeroko pojęta szkoła
Panowie ministrowie nie wiem, który bardziej nastawili się na testowanie nauczycieli. Ono jednak niewiele zmieni, bo styczność z gromadą dzieci naraża nauczycieli na łatwy kontakt z nosicielami wirusa Covid-19. A jak już wiadomo dzieci i to w “niskich” rocznikach są raczej “bezobjawowcami”. Nic tu nie pomogą propozycje ministra, co do szeroko rozumianej szkolnej logistyki, a mające podnieść bezpieczeństwo i komfort pracy z najmłodszymi uczniami szkół podstawowych.
Co do samej szkolnej logistyki
Minister stwierdził, że “Klasy I-III będą się, w miarę możliwości, uczyć w różnych częściach szkoły, na różnych piętrach. Lekcje będą się zaczynać o rożnych porach. Rodzice przywożący dzieci i sami uczniowie – bez żadnych objawów ze strony dróg oddechowych.” Bardzo spodobała mi się tutaj odpowiedź jednej z dyrektorek lub nauczycielek warszawskich szkół, niestety nie pamiętam dokładnie, jaka była to funkcja. Skracając bardzo mocno jej myśl – “musielibyśmy mieć bardzo wysokie szkoły, by spełnić takie warunki.” Może i do zrealizowania to będzie w małych placówkach z 1 klasą na danym poziomie. Słabo to już widzę dam gdzie jest ich kilka.
Niestety szkół nie da się za pstryknięciem palców powiększyć. W słowach ministra wszystko (tylko) bardzo ładnie brzmi. Te propozycje to organizacyjny koszmar. Jeden nauczyciel do danej klasy, co z językowcami czy choćby muzyką, nie wspomnę już o jakichkolwiek zajęciach ruchowych. Jedno piętro lub tylko jego fragment dla danej klasy, już widzę to dzielenie taśmami i parawanami korytarzy. Osobne toalety dla każdej klasy, bo jest tyle w każdej szkole i już widzę to przyzwolenie na koedukacyjne toalety przez wszystkich rodziców. Na koniec tej myśli mam jeszcze jedno zdanie, co ze szkolnymi stołówkami, w których uczniowie spożywają posiłki, jak ten problem będzie rozwiązany? A i zapomniałbym w tym wszystkim o różnych godzinach dzwonków i osobnych wejściach, kto tego będzie pilnował?
Pamiętać należy, że cały ten “kociołek” Panoramiksa dotyczyć będzie za chwilę tylko klas I-III. Nauczanie przedszkolne siedzi w tym już trochę dłużej oraz nauczanie zawodowe, na które zezwolono, jednak w bardzo mocno zawężonych grupach. A zapewniam akcja tutaj się jeszcze mocno rozkręci, bo komplikacje pojawią się szybciej niż sobie o tym pomyślimy. Pamiętacie jesienią ubiegłego roku sytuacje, gdy wysyłano całe klasy na kwarantannę – spodzie się szybkiej powtórki z rozrywki.
Szczepienia nauczycieli
Nie będę was oszukiwał, chcę się zaszczepić najszybciej, jak to będzie możliwe. Teoretycznie miało to być już od końcówki stycznia, a sama rejestracja od 15 stycznia, czyli od dzisiejszego dnia. Jednakże słowa zapewnień obu przytaczanych już ministrów, kierowane do nauczycieli jeszcze w grudniu poległy w przedbiegach, zanim na dobre ruszył proces szczepień. A miało być tak pięknie według słów ministra edukacji w Polskim Radiu “Koniec stycznia i luty, to ten moment kiedy nauczyciele zostaną zaszczepieni” – cytując za Miasto Pociech.
A tu takie zaskoczenie “W tym optymistycznym wariancie, jeśli nie będzie się zwiększała liczba zarażeń, nie trafi do nas – krótko mówiąc – trzecia fala, mam nadzieję, że już w lutym będziemy mogli przynajmniej w systemie hybrydowym puścić do szkół, do systemu stacjonarnego uczniów klas VIII i klas maturalnych, bo oni tego bardzo potrzebują z uwagi na egzaminy, które są przed nimi, a następnie, jeśli będzie się to dalej wypłaszczało, czy będzie się zmniejszać liczba zakażeń dziennych, będziemy hybrydowo próbowali puszczać do szkół pozostałe roczniki szkolne na zasadzie takiej, żeby nie było tłoku w szkole, by transmisja wirusa była na najniższym poziomie” – cytując za Interia Wydarzenia.
Słowo o ogóle szczepień
System zapisów na szczepienia powinien ruszyć już dawno, a nie od dzisiaj. Śmiem twierdzić, że nawet przed świętami, zanim szczepionki trafiły do naszego kraju. I o ile nic nie zmieniłoby się w przypadku szczepień grupy “0”, bo ona ma nadal największy priorytet. To Ministerstwo Zdrowia posiadałoby już znaczną bazę danych odnośnie tego, ile osób i z jakiego przedziału wiekowego oraz jakich regionów kraju chce się zaszczepić. To nie tylko ułatwiłoby dalsze planowanie, ale pozwoliłoby na prowadzenie o wiele bardziej celnych kampanii informacyjnych skierowanych w szczególności do osób sceptycznie nastawionych do samego szczepienia.
Jest takie wojskowe powiedzenie – “zmienność decyzji świadczy o ciągłości dowodzenia”. Jestem w stanie zaakceptować to, że termin mojego indywidualnego szczepienia odsunie się w czasie. Rozumiem to, że są grupy osób narażonych na dużo większe ryzyko niż ja. Choćby osoby w bardzo zaawansowanym wieku, przewlekle chore, niepełnosprawne, pracujące z osobami starszymi. Ale nie jestem w stanie zaakceptować alternatywnej rzeczywistości, która jest kreowana zamiast konkretnej i wprost podanej szczerej informacji.
Coś o młodych i inteligentnych
“Nauczyciele nie są szczepieni w pierwszej kolejności, ponieważ są młodzi i inteligentni. Nauczyciel wie jak się chronić, po drugie dajemy mu metody diagnostyczne” – te słowa na antenie Polsat News wypowiedział prof. Horban, główny doradca premiera do spraw COVID-19 – cytując za Rzeczpospolitą. Chciałbym podkreślić w tej wypowiedzi zlepek złów MŁODZI I INTELIGENTNI, bo w moim odczuciu robi się z nauczycieli w tej całej sytuacji głupich.
Zacznę od tego drugiego słowa. Tak, uważam się za inteligentnego! Gdybym tak o sobie nie myślał, to nie realizowałbym się w tym zawodzie, ani tym bardziej nie inwestowałbym często znacznej ilości czasu i środków we własny rozwój. Jako bonus do tego dorzucę jeszcze bloga, na którym się właśnie znajdujesz. Gdybym nie miał nic do powiedzenia, to bym go nie tworzył i nie dałbym się poznać z innej strony, tylko byłbym, jak statystyczny belfer. Z resztą nie będę ukrywał, że to czego samodzielnie nauczyłem się przy jego prowadzeniu dużo częściej przydaje mi się w szkolnej pracy niż mogłoby się wydawać.
Wracając tym razem do wieku. Tak, jestem młody! Bo ma się tyle na ile się czuje. Mam w sobie siłę i determinację, co udowodnił miniony rok – 2020 – czyli jak w rok zmieniłem siebie i to dosłownie. Jednak faktycznie za chwilę będę stawiał z przodu “4” w roczniku. Jeszcze przez przez kilka lat będę zaniżał statystyczny wiek nauczyciela w Polsce, który na obecną chwilę wynosi ponad 44 lata. Naprawdę młodych nauczycieli w tym zawodzie, czyli zaraz po studiach jest bardzo mało. Średnia wieku nauczycieli także nie w pełni obrazuje sytuację. W wielu szkołach dyrektorzy zmuszeni są “łatać” plany lekcji nauczycielami, którzy już dawno mają osiągnięty wiek emerytalny. Zastanów się, jakie myśli związane z powrotem przed tablice i do uczniów mają takie osoby?
Coś mądrego
W tym miejscu wrzucę jednak także kilka mądrych i przemyślanych słów immunologa doktora Grzesiowskiego, które zamieścił na swoim koncie w serwisie Twitter – “Otwarcie szkół dla klas 1-3 może nastąpić nie wcześniej niż 2 tygodnie po podaniu pierwszego szczepienia nauczycielom i pozostałym dorosłym pracownikom szkół. Jednorazowe badania przesiewowe nie wystarczą, bo nie chronią przed zakażeniem. Otwarcie szkół bez szczepień = III fala“.
Przeczytałem wszystkie komentarze pod tym wpisem. Większość z nich to słowa dające sporo do myślenia. Po, co testować nauczycieli pod kierunkiem tego, czy są chorzy zamiast tego, czy posiadają już przeciwciała. To dałoby realną informację zwrotną o liczbie nauczycieli, którzy mieli już poważniejszą styczność z Covid-19. Na pytanie czemu szczepić nauczycieli, skoro to dzieci są w znacznej mierze roznosicielami wirusa pada zaskakująco prosta i trafna odpowiedź – by oświata mogła w ogóle funkcjonować. Polecam poczytać, bo warto.
Naciągane pseudoferie
Przez minione dwa tygodnie telewizje niejednokrotnie serwowały nam materiały, w jaki sposób obchodzi się zakaz wyjazdów w okresie ferii Zdjęcia aż zbyt dobitnie świadczyły o tym, jakie podejście do obostrzeń ma znaczna cześć społeczeństwa. Z drugiej strony wcale nie dziwie się irytacji tych, którym na ten czas z dania na dzień zakazano pracy i możliwości zarobku, by utrzymać zwoje rodziny i własne firmy. Coraz częściej pojawiają się także wątpliwości, czy wszystkie te obostrzenia na nas nałożone są legalne, bo sądy wydają coraz więcej wyroków korzystnych z punktu widzenia osób, na które nałożono kary.
Psychiatryczna wstawka
Dobrze, że w ogóle pozwolono w tym okresie dzieciakom wychodzić z domów, bo to już naprawdę mogłoby psychicznie zamęczyć dosłownie wszystkich. U dzieci i rodziców nieustannie przesuwana jest granica emocjonalnego wycieńczenia. A tu taka niespodzianka, że w Senacie senatorowie rządzącej w tym momencie w sejmie większości – w tym 7 lekarzy, byli za odrzuceniem poprawki mającej na celu dofinansowanie kwotą 80 mln złotych psychiatrii dziecięcej. To chyba bardzo wymowne zachowanie świadczące o podejściu do tematu oświaty i szeroko pojętego zdrowia psychicznego wśród dzieci i młodzieży. Jedynie senator Jackowski wypowiedział sensowne słowa skruchy po głosowaniu nad tą poprawką budżetową, za co należą mu się słowa uznania za przyznanie się do błędu.
Pracuję w LO, to co mi do tego?
Mogłoby się wydawać, że to, co będzie się od poniedziałku działo z klasami I-III szkół podstawowych nie powinno mieć dla mnie na obecną chwilę większego znaczenia. Nadal będę siedział sobie w domu i zza biurka prowadził zdalnie zajęcia. Otóż nie! Ma i to znaczący wpływ. I to co najmniej w kilku wymiarach. Przy “stabilnej” sytuacji do tej operacji mają zostać włączone klasy VIII oraz maturalne. I tu ponownie nie do końca jest jeszcze wiadomo na jakich może się to odbyć zasadach.
By było ciekawiej, to zdradzę wam, że pracuję w takim miejscu, w którym w jednym budynku znajdują się dwie szkoły. Szkoła podstawowa i liceum, ale jednak pracują osobno. Dzielimy wspólnie obiekty sportowe, stołówkę i sklepik szkolny, który jest na terenie LO. Tak więc, nawet gdy wrócę do pracy stacjonarnej choćby tylko z klasami maturalnymi, to i tak nie uniknę styczności z uczniami szkoły podstawowej. W normalnych przedpandemicznych warunkach po obiekcie sumarycznie porusza się w ciągu dnia około 1000 osób.
Hybryda, ale o co chodzi?
Na samą myśl o nauczaniu hybrydowym puchnie mi głowa. Serio to nie żart. Choć mój umysł jest i będzie otwarty na wiele opcji, to nie jest w stanie tego ogarnąć. Na obecną chwilę z klasami maturalnymi mam tylko zajęcia sprawnościowe – wf i techniki samoobrony. Z czego te ostatnie były już od września odradzane z racji na bliski kontakt ćwiczących. Jednak kombinując nawet w tym temacie pewne rzeczy da się ogarnąć z zachowaniem dystansu. Choć o realnym nauczaniu samoobrony można zapomnieć.
Już czekam z niecierpliwością na nowe wytyczne w tym zakresie, które mają mi “ułatwić ” pracę. Jeszcze ciekawiej zrobi się, gdy wspomniana hybryda rozbije się na nauczanie pierwszej połowy kasy stacjonarnie, a drugiej zdalnie. Komu poświęcić tak naprawdę czas? Tym, których realnie mam przed sobą, czy tym, którzy są przed ekranami komputerów, tabletów czy smartfonów? Bo ktoś tej sytuacji zawsze będzie poszkodowany, gdy zostanie zachowany ten sam czas pracy z daną grupą.
O ile uda się ogarnąć nauczanie stacjonarne w klasach maturalnych, to pozostają jeszcze pozostałe roczniki. Z nimi nadal będę zmuszony prowadzić zajęcia zdalnie. Zajęcia z maturzystami mam mocno rozrzucone w tygodniowym planie – początek, środek czasami koniec lekcji w danym dniu. By móc w pełni realizować zajęcia i tak będę musiał całość czasu spędzić w szkole. Z czego to wynika? Choćby z samego planu zajęć. Jeśli chciałbym dojeżdżać do pracy tylko na zajęcia dla maturzystów, to zawsze będą na tym tracić pozostałe klasy, a tego chciałbym zdecydowanie uniknąć.
Ok to pewnie będę miał odpowiednie warunki do tego, by zrealizować wszystkie zajęcia z miejsca pracy. Tu ponownie pojawiają się wątpliwości. W szkole jest nas trójka wf-istów. I o ile na samych zajęciach praktycznych z maturzystami jakoś damy sobie radę, rozejdziemy się po dostępnych salach i siłowni. To prowadzenie zdalnych zajęć z kantorka, gdzie mamy dostępny internet w szybkości nadającej się do takich zajęć, w trzy osoby jednocześnie widzę dość kiepsko. Dodam do smaku w całym tym bigosie, że w pokoju mamy tylko jeden komputer. To sprawia, że do pracy od zawsze przychodzę ze swoim – oczywiście komputerem, by mieć sensowny komfort pracy. Trzy osoby, w jednym miejscu, trzy grupy zdalnie w jednej chwili – zapowiada się naprawdę ciekawie.
Skoro aż tu dotarłeś czytelniku
Licząc na to, że przeczytałeś dość skrupulatnie moje wywody, to musisz już dostrzegać, że cała sytuacja z powrotem uczniów do szkół – nie tylko klas I-III nie jest taka prosta i oczywista, jak malują ją w ministerstwach. W optymistycznym scenariuszu ministra edukacji trzecia fala Covid-19 ma się w Polsce nie pojawić. Co o tym myśleć? To tylko pobożne życzenia, zwłaszcza podglądając to, co dzieje się teraz w Wielkiej Brytanii. “Brytyjski” szczep wirusa jest już w naszym kraju od dłuższego czasu, choć mało osób chce to naprawdę wprost przyznać. Chciałbym się mylić, ale to on w znacznej mierze przyczyni się do szybkiego rozlania trzeciej fali epidemii w Polsce.
Problem, którego (prawie) nikt nie zauważył
Minister edukacji w swoich słowach twierdzi, że klasy I-III będą przebywać w swego rodzaju “bańkach”. Nie oszukujmy się w tym akapicie jednym kontrargumentem obalę wszystko, co miał na obronę tego pomysłu. O ile w samej szkole, przy znacznym wysiłku powinno się udać rozdzielić uczniów poszczególnych klas i ograniczyć ich kontakty między sobą. To nikt ani z Ministerstwa Edukacji i Nauki ani z Ministerstwa Zdrowia nie zwrócił uwagi na drogę uczniów do oraz ze szkoły i komplikacje które mogą się w tej sytuacji pojawić.
Część rodziców tak, jak dawniej będzie wozić swoje dzieci do szkół prywatnymi autami. Co jednak z dziećmi, które będą przemieszczać się do miejsc nauki transportem zbiorowym, a następnie tym samym sposobem do miejsca zmieszkania. Nie chodzi mi tu tylko o sieć komunikacji miejskiej w dużych miastach, gdzie będą miały styczność w większymi grupami osób w autobusach czy tramwajach. Ale bardziej o typowe autobusy szkolne zbierające dzieciaki po małych miejscowościach i wioskach. Często bywa to jedynym środek transportu uczniów do szkół.
Kolejna niedostrzegana sprawa to to, że dzieciaki po tak długim nie widzeniu się ze sobą nie będą chciały od razu po zajęciach wracać do domów i będą chciały nadrobić stracony czas bez siebie. A będą to robić bezpośrednio po zakończonych zajęciach. W szczególności będzie to dotyczyło tych uczniów, którzy mieszkają o przysłowiowy “rzut” beretem od szkoły. Nie da się tego uniknąć, choćby nie wiem jakie wdrożono środki kontroli nad najmłodszymi uczniami.
Powrót klas I-III
Jak widzisz realne szanse na powodzenie tego przedsięwzięcia są bardzo znikome. Sprzyjają temu szybko podejmowane decyzje, ich zmienność, niewystarczająca profilaktyka, brak szczepień nie tylko nauczycieli, ale ogółu społeczeństwa. Do tego nie należy zapominać o ogólnym podejściu społeczeństwa do nałożonych obostrzeń i widmie prędko nadchodzącej do nas trzeciej fali koronawirusa. W mojej opinii więcej jest powodów na “nie”, niż na “tak” dla powodzenia całej tej operacji. Obym się tylko mylił w moich spostrzeżeniach i wnioskach.