Nowe Rozdanie

Nowe Rozdanie – Lubelski Bieg Nieustraszonych

To nie pierwszy raz

To kolejne dla mnie spotkanie z tą imprezą, pierwsze podejście do niej miało miejsce wraz z II Lubelskim Biegiem Nieustraszonych, był to dla mnie pierwszy bieg z przeszkodami. Następnie była jeszcze przygoda z Runmaggedon Warszawa – błoto, pot i satysfakcja. IV edycja miała całkowicie inną odsłonę niż ta, w której poprzednio brałem udział było to Nowe Rozdanie. Całość w ramach cyklu #biegnijlublin przygotował  MOSiR Lublin.

Rys. www.mosir.lublin.pl

Start z marszu

Nie będę przed wami ściemniał, że do edycji Nowe Rozdanie przeprowadziłem solidne przygotowania. Niestety to nieprawda. Zapis do biegu był całkowitym spotnanem sprowokowanym przez Przemka. Niestety w ostatnim czasie mam taki nawał działań prywatnych i zawodowych, że czasami nawet nie wiem, za co mam się zabrać. Dlatego sugestia startu była zaskoczeniem.

Nowe Rozdanie

Z małymi problemami

Dość często na biegach, na które zapisujemy się z Przemkiem mamy ciekawe przygody. Tym razem też się bez nich nie obyło. Na Nowe Rozdanie zapisaliśmy się w środę wieczorem, w sumie to dzień po zamknięciu listy, ale system przyjął zgłoszenie i opłatę. Jednak dziś rano spotkało nas małe zdziwienie, bo nie było nas na listach startowych. Odrobina niepewności, konsultacji z organizatorami i temat został wyprostowany.

Nowe Rozdanie

Nowe Rozdanie

Dzisiejsza edycja była całkowicie odmienna od poprzednich. O ile wcześniejsze starty odbywały się w grupach, co 15 minut i z tych grup były wyłapywane najlepsze osoby i nagradzane. To tym razem zdecydowano się puścić wszystkich grupami we wspomniany sposób na zasadzie eliminacji. Wyniki uzyskane na trasie stanowiły podstawę do zakwalifikowania się do finałów od “A” do “D”. Ciekawe rozwiązanie, ale o nim wspomnę nieco szerzej w dalszej części tego wpisu.

Nowe Rozdanie

Gdzieś na poligonie

Bieg rozegrany został na Poligonie Wojsk Obrony Terytorialnej, znam to miejsce dość dobrze. Swego czasu przyjeżdżałem na niego z grupami motocrossowymi, gdy byłem wychowawcą kolonijnym. Następnie zdarzało mi się na niego zaglądać z moimi uczniami klas mundurowych. Ogólnie to ciekawy teren, mocno urozmaicony pod względem ukształtowania terenu, a z ustawionymi przeszkodami na trasie staje się dla większości osób znacznym wyzwaniem.

Dwie pętle

Biegi eliminacyjne miały za zadanie sprawdzić, kto na jakim jest poziomie. By otrzymać stosowną informację organizatorzy wyznaczyli niespełna dwukilometrową trasę, którą należało dwukrotnie pokonać. A na niej można było natrafić na kilkanaście przeszkód o mniejszej lub większej trudności. W moim przypadku wszystkie udało się pokonać w bezproblemowy sposób. Na mecie udało się uzyskać wynik na poziomie 38min 20 sek.

Finał “B”

Rezultat, jaki uzyskałem dał mi kalifikację do finału “B”. Finał w przeciwieństwie do eliminacji składał się tylko z jednej pętli. Za to była ona nieco wydłużona. Dwie przeszkody z niej zostały usunięte, ale także dodano dwie inne. Znajomość niemal całej trasy znacząco ułatwiała poruszanie się po niej. Choć trzeba to przyznać, że podmienione elementy nie ułatwiały zadania na trasie. Wręcz przeciwnie. Wymuszały włożenie jeszcze większego wysiłku zwłaszcza przez mięśnie nóg.

Pudło dla Przemka

Solidnym zaskoczeniem okazał się start Przemka. Już w biegach eliminacyjnych bez zbędnego spinania się osiągnął 4 rezultat w open. A chłopak dla relaksu dzień wcześniej zrobił ponad 100 km na rowerze tylko po to, by biec wolniej i razem ze mną. Ale i tak od razu, jak zawsze wypalił do przodu. W wąskim finale “A” zajął 3 miejsce i wszedł na najniższe miejsce na podium.

Nowe Rozdanie

Dwa tygodnie później

Tak tak! To było dwa tygodnie temu. Czemu tak późno to tym wspominam? Ogrom pracy w szkole, w między czasie zdany egzamin na patent sternika jachtowego, o którym wspomnę w kolejnym wpisie. A cały miniony tydzień spędzony w Bieszczadach ze swoimi uczniami na obozie klas mundurowych. Niemal kończąc ten wpis muszę przekazać organizatorom wyrazy uznania. Na stosunkowo niewielkim obszarze udało się ustawić dla większości uczestników naprawdę wymagającą trasę. Zapewniam, że było dużo lepiej niż choćby w przypadku II edycji, w której startowałem. Jedyny minus to niewielka, jak na tego typu imprezę liczba uczestników, ale nad tym da się popracować.

Kilka słów o moim starcie

Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczony moim startem. Nie przypuszczałem, że Nowe Rozdanie da mi większe szanse w rywalizacji z pozostałymi uczestnikami. Dwie pętle eliminacyjne dawały czas na dobre poznanie trasy, a jedna finałowa na solidniejsze przyciśnięcie na lżejszych odcinakach. Finalnie uzyskałem 31 wynik w kategorii open, na blisko 100 uczestników. Ekstra wynik jeśli weźmie się pod uwagę mój start w II Lubelskim Duathlonie, gdzie byłem ostatni. Powiedziałem sobie, że nie ważne, co by się stało to z tamtej trasy nie zejdę i ukończę wyzwanie.

Nowe Rozdanie

Niewątpliwie do tego małego sukcesy przyczyniło się także małe wyzwanie, które sobie postawiłem. Mianowicie do wakacji mam ambitny plan zejścia do niskich 90 kg. Wiem dla wielu osób 90 kg to i tak bardzo dużo, zwłaszcza przy moim wzroście 175 cm. W połowie sierpnia ważyłem niespełna 110 kg, na starcie miałem już poniżej 102 kg. Wyprostowałem kilka wyzwań, które stało przede mną, a absorbujących znaczną ilość czasu. Teraz już spokojnie będę mógł wrócić na siłownię i popracować nad przysłowiowym kaloryferem na brzuchu.