Świdnik Air Festival 2019

Świdnik Air Festival 2019 – powrót po roku

Chciałoby się więcej

Tylko jeden dzień, choć w planie były dwa. Tyle trwała moja wizyta na Świdnik Air Festival 2019. Na niespełna dwa tygodnie przed pokazami dowiedziałem się o zakwalifikowaniu się na kolejny kurs w Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce, gdzie na przełomie marca i kwietnia byłem na kursie Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy. O tym można było przeczytać we wpisie – KPP – 2 tygodnie w Ustce, które dały mi w kość , podobnie odsyłam was do ubiegłorocznej relacji z świdnickich pokazów – Świdnik Air Festival – dwa dni ciężkiej pracy i genialne zdjęcia.

Przygotowania

Do samego Świdnik Air Festival 2019 przystąpiłem w sumie z marszu. Tydzień wcześniej zrobiłem sobie fotograficzny trening na lotnisku w Radawcu, gdzie odbywał się Lotniczy Dzień Dziecka w Aeroklubie Lubelskim. Śledziłem, jak rozwija się lista zaproszonych gości i to, kto będzie prezentował się w pokazach dynamicznych. Ponownie w tej imprezie uczestniczyłem jako wolontariusz. Wszystko to dzięki Strefie Historii i temu, jakie miała do nas zaufanie, jako strzeleckiej braci. Dla niewtajemniczonych dodam, że od ponad 10 lat działam w Jednostce Strzeleckiej 2010 Lublin im. płk. Emila Czaplińskiego.

Zanim otwarto bramy

Wszystko rozpoczęło się od spotkania przy Aeroklubie Świdnik tuż przed 9 rano. A nawet jeszcze wcześniej na Placu Zamkowym w Lublinie, od zbiórki członków naszej “JS”. Czyli ponad 3 godziny przed oficjalnym otwarciem bram dla gości tego wydarzenia. Odebrałem ze znajomymi plakietki „mocy” – identyfikator wolontariusza, byłem także w biurze samego aeroklubu po akredytację spotterską, bo i taką udało mi się uzyskać. Po ogarnięciu wszystkiego przy namiocie Strefy Historii – pomoc przy dekoracjach, modelach, a także u naszych sąsiadów ze stanowisk obok można było chwilę odetchnąć.

Na płycie i ponad nią

Zanim na dobrze wszystko się rozkręciło i przy barierkach pojawili się państwo, których w cudzysłowie nazwiemy stewardami to mogłem nieco bardziej poszaleć z aparatem. Oczywiście za wspomnianymi barierkami. Tu sprawę wydatnie ułatwiało posiadanie na sobie munduru. Udało się strzelić kilka naprawdę dobrych zdjęć samolotów i śmigłowców głównie zmierzających na swoje miejsca postojowe.

Największym rarytasem okazał się tutaj Jak-3 obecnie to chyba najmocniejszy samolot jednosilnikowy w Polsce. To co w nim uwielbiam to niesamowity gang silnika jaki wydaje z siebie w trakcie lotu. Do tego bardzo charakterystyczne malowanie podkreślające jego sylwetkę.

Kolejne z przybyłych samolotów należały do bardzo wąskiej i specyficznej grupy samolotów przeznaczonych do akrobacji lotniczej. Smukłe, a jednocześnie mocne i proste linie tych samolotów sprawiają, że początkowo nie zwracają na siebie uwagi. Jednak po tym, gdy zobaczy się, co piloci są w stanie z nich wycisnąć to potem zawsze szuka się ich na pokazach.

Pierwsi do Świdnika w tej kategorii przybyli równocześnie piloci grupy FIREBIRDS, którzy latają różnymi wersjami samolotów EXTRA 300 oraz  330, razem z nimi wylądował także w tym momencie najlepszy pilot akrobacji lotniczej w Polsce czyli Artur Kielak na swoim samolocie Extreme Air XA-41.

Zaraz po nich w powietrzu pojawili się piloci fabryczni z PZL Świdnik, którzy w powietrzu zaprezentowali atuty dwóch śmigłowców. Pierwszym z nich był Mi-2, którego często nazywa się pieszczotliwie “plemnikiem”, z racji bardzo charakterystycznego kształtu kadłuba i belki ogonowej. Po nim widzowie mogli zobaczyć w dynamicznym pokazie “Sokoła” w wersji SAR.

Chwilę po tych występach na lotnisku pojawił się Łukasz Czepiela w swoim Edge 540TK, z którym udało mi się nawet zamienić kilka zdań. Pasjonaci lotnictwa zapewne będą go kojarzyli z serii Red Bull Air Race. Następnie w powietrze wzniósł się An-2 wraz ze skoczkami spadochronowymi na pokładzie.

Po kilku starszej daty samolotach nad Świdnikiem zaprezentował się zespół Biało-Czerwone Iskry, który przyleciał na pokaz z lotniska w Dęblinie. Bezpośrednio po nich w powietrze wzniósł się zespół Firebirds ze swoimi Extrami, dając naprawdę świetny pokaz lotniczej akrobacji.

Po nich ponownie można było ujrzeć w dynamicznym pokazie śmigłowiec “Sokół”, z tym że w wersji W-3PL Głuszec. Pilot zademonstrował możliwości maszyny w naprawdę interesującym programie. W powietrzu pokazały się także samoloty Piper Club – 3 egzemplarze w historycznych malowaniach.

Miałem jeszcze szansę zobaczyć przyloty dwóch zacnych osobistości lotniczej akrobacji, byli to Marek Choim z samolotem Extra 330SC w “agresywnym” malowaniu oraz Maria Muś, która przyleciała śmigłowcem Bolkow Bo-105. Niestety ich pokazów w powietrzu nie zobaczyłem ze względu na mój napięty grafik tego dnia. Zaprezentować się mieli pod koniec pokazów, kiedy to ja byłem już w domu i szykowałem się do porannego wyjazdu do Ustki.

Widzowie nie mogli się nudzić, bo w powietrze kolejno wznieśli się Łukasz Czepiela w swoim Edge 540. Zaraz po nim Artur Kielak i Mateusz Strama odpowiednio w XA41 oraz w Jak-3 do wspólnego pokazu. Dwie bardzo skrajnie różne maszyny razem w powietrzu, a jednak jak zawsze pokaz pierwsza klasa. Królowie podniebnej akrobacji mieli swój czas nad lubelskim niebem.

Tylko jeden dzień

Tak, jak wspomniałem dwa akapity wyżej nie byłem nawet do końca pierwszego dnia Świdnik Air Festival 2019. Sobota musiała mi wystarczyć, bo w niedzielę popołudniu miałem obowiązek stawić w Ustce na kursie dla nauczycieli klas mundurowych z zakresu przetrwania w warunkach środowiska naturalnego. Miałem tak naprawdę kilkanaście godzin by pojawić się nad morzem jakieś 700 km od domu.

Z jednej strony szkoda było tracić niedzielę, bo to kolejna okazja do fotograficznego pleneru. Z drugiej mocno kusiła ponowna wizyta w CSMW w Ustce i ich świetnie wyszkolona kadra, która potrafi dać nieźle w kość. Do tego nowa wiedza i umiejętności, plus kolejny raz mogłem się spotkać z kilkorgiem nauczycieli, z którymi byłem na kursie KPP na przełomie marca i kwietnia.

Świdnik Air Festival 2019

Mimo iż byłem jeden dzień, to był to dla mnie udany wyjazd. Kilkaset zdjęć, nieco podciągnięty jeszcze warsztat fotograficzny – zwłaszcza praca na dłuższych czasach naświetlania. Do tego spotkania ze znajomymi z zaprzyjaźnionych Jednostek Strzeleckich, kilka rozmów z pilotami, żołnierzami i jeszcze kilka innych pozytywnych punktów.

W szybkim podsumowaniu muszę stwierdzić, że to bardzo udana impreza. Poprawiono kilka drobnych niedociągnięć z pierwszej edycji, co usprawniło naszą pracę, jako wolontariuszy. Ale także systemowo usprawniono działanie wielu spraw. Jeśli będziesz chciał się pojawić na kolejnej edycji świdnickich pokazów to gorąco do tego zachęcam.

Więcej wpisów w kategorii Fotograficznie
Więcej wpisów w kategorii Realizacje
Więcej wpisów w kategorii Nieobiektywnie
Więcej wpisów w kategorii My way